Sport

Wróć

Jaga strzeliła 4 gole i znów wygrała. Na dodatek zrobiła to bez swojej gwiazdy!

2023-10-08 17:18:26
Pojedynek pomiędzy Cracovią a Jagiellonią rozgrywany w ramach 11. kolejki PKO Ekstraklasy przyniósł aż 6 goli. Częściej do siatki trafiali białostoczanie i to oni dopisali do swego konta komplet punktów.
Jagiellonia Białystok
Duma Podlasia zaczęła z wysokiego C

Jagiellonia Białystok do wyjazdowej potyczki z Cracovią przystąpiła podbudowana domowym triumfem nad Legią, ale jednocześnie poważnie osłabiona, bo w meczowej kadrze zabrakło w niedzielę (8.10) Jesusa Imaza, który zmaga się z kontuzją. Zamiast 33-latka na boisku pojawił się Kristoffer Hansen, lecz warto zauważyć, że na absencji Hiszpana problemy zdrowotne Dumy Podlasia się nie zakończyły, bo z powodu choroby z Pasami nie mógł zagrać też Jarosław Kubicki.

Początek meczu był szarpany, ale trzeba zaznaczyć, że już od pierwszych minut więcej jakości w rozgrywaniu futbolówki pokazywali białostoczanie. To przyniosło w 7. minucie rzut wolny, a stały fragment na gola zamienił Bartłomiej Wdowik. 23-latek z bocznej strefy boiska świetnie przymierzył w samo okienko, a czy był to faktycznie strzał, czy jednak dośrodkowanie, o to trzeba będzie zapytać samego zawodnika.

Cracovia nie zdążyła otrząsnąć się po stracie pierwszego gola, a już przegrywała 0:2. Jose Naranjo uderzył po ziemi zza szesnastki, piłkę przed siebie wypluł Sebastian Madejski, po czym dopadł do niej Dominik Marczuk. Skrzydłowy Jagi dograł następnie futbolówkę do Hansena, a temu nie pozostało nic innego, jak zapakować piłkę do pustej bramki.

Po tym trafieniu Pasy zabrały się do roboty i kilka razy również w polu karnym białostoczan solidnie się zakotłowało, ale ostatecznie żadna z tych szarż nie przyniosła kontaktowego gola, choć trzeba przyznać, że Patryk Makuch w 17. minucie pomylił się o centymetry.

Żółto-Czerwoni przetrwali napór gospodarzy, po czym i sami ponownie zaatakowali. Niecelnie z dystansu uderzył Hansen, a następnie doskonałą okazję zmarnował Jose Naranjo, który w prostej sytuacji źle dograł futbolówkę do Norwega. Gdyby Hiszpan zrobił to lepiej, urodzony w Larvik 29-latek znalazłby się z Madejskim sam na sam.

Jeżeli chodzi o końcówkę pierwszej połowy, to ta była już spokojniejsza. Gra zrobiła się rwana, dlatego więcej bramek przed przerwą już nie oglądaliśmy. Zobaczyliśmy za to wymuszoną zmianę, gdyż kontuzjowanego Miłosza Matysika na boisku zastąpił Mateusz Skrzypczak, a także niezły strzał Pululu zza pola karnego. Groźny wypad tuż przed kwadransem odpoczynku zaprezentowała też jeszcze Cracovia, lecz Zlatan Alomerović Benjamina Kallmana zdołał powstrzymać.

Najpierw był pogrom, a potem pojawiły się niepotrzebne nerwy

Druga część potyczki rozpoczęła się od niecelnego uderzenia z dystansu w wykonaniu Michala Sacka, a potem z rzutu wolnego piłkę zacentrował Bartłomiej Wdowik, futbolówkę przedłużył Adrian Dieguez, a całą sekwencję zagrań sfinalizował Hansen, który strzałem tuż przy słupku podwyższył wynik rywalizacji na 3:0.

Trzybramkowym prowadzeniem Duma Podlasia jednak się nie zadowoliła. Żółto-Czerwoni byli głodni kolejnych trafień i efekt tego mieliśmy już w 55. minucie. Wtedy to koronkową akcję białostoczan wykończył Dominik Marczuk, a asystą popisał się fenomenalny w niedzielne popołudnie Hansen.

Co działo się później? Zapędy Jagiellonii zostały bardzo mocno ostudzone, bo futbolówkę do siatki z kilkunastu metrów zapakował Virgil Ghita, po czym niecelnie zza szesnastki przymierzył Rakoczy. Na tym jednak zryw Pasów się nie zakończył. Po godzinie zmagań na tablicy wyników mieliśmy już wynik 2:4, ponieważ po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową w bramce umieścił doświadczony Kamil Glik.

Zrobiło się zatem nerwowo, dlatego trener Adrian Siemieniec sięgnął po rezerwowych. Z boiska zeszli Marczuk i Hansen, a na murawie zameldowali się Wojciech Łaski, a także Aurelien Nguiamba. Po tych zmianach niemal natychmiast mieliśmy groźną kontrę Dumy Podlasia, lecz wypad 4 na 4 nie zakończył się bramką na 5:2, a następnie setkę zmarnował Kallman. Kilka minut później znów zakotłowało się w polu karnym Jagiellonii, kiedy to główkował Kamil Glik, a futbolówkę sprzed linii bramkowej wybijał Adrian Dieguez.

Potem ataki Cracovii nareszcie utraciły na mocy i zrobiło się nieco spokojniej. Pasy nadal wprawdzie nacierały, jednak upływ sił u podopiecznych Jacka Zielińskiego był widoczny i Jaga nie dała sobie wyrwać punktów. Żółto-Czerwoni zwyciężyli więc przy ul. Kałuży 4:2, dzięki czemu po 11 kolejkach na koncie białostoczan są już 22 punkty. A trzeba przecież pamiętać, że ekipa trenowana przez Adriana Siemieńca ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz z Lechem Poznań.

Cracovia - Jagiellonia Białystok 2:4 (0:2)
Bramki: Virgil Ghita 57, Kamil Glik 60 - Bartłomiej Wdowik 7, Kristoffer Hansen 9, 49, Dominik Marczuk 55

Cracovia: Sebastian Madejski - Cornel Rapa (75' Mateusz Bochnak), Jakub Jugas, Kamil Glik, Virgil Ghita, Paweł Jaroszyński - Michał Rakoczy, Jani Atanasov (75' Karol Knap), Takuto Oshima - Patryk Makuch, Benjamin Kallman (75' Kacper Śmiglewski)

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Miłosz Matysik (45' Mateusz Skrzypczak), Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (66' Aurelien Nguiamba), Taras Romanczuk, Nene (86' Tomasz Kupisz), Jose Naranjo, Kristoffer Hansen (66' Wojciech Łaski) - Afimico Pululu

Żółte kartki: Kamil Glik oraz Kacper Śmiglewski (wszyscy Cracovia).
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl