Sport

Wróć

Ireneusz Mamrot po odpadnięciu z Pucharu Polski: Bardzo nam na tych rozgrywkach zależało

2019-09-26 09:27:30
Jagiellonia Białystok nie powtórzy wyczynu z ubiegłego sezonu i w zmaganiach 2019/2020 nie zamelduje się w finale Totolotek Pucharu Polski. Żółto-Czerwoni swój udział w rozgrywkach zakończyli na pierwszej rundzie, przegrywając 2:4 z Cracovią.
Grzegorz Chuczun
Gra lepsza od wyniku

Kibice Dumy Podlasia mogą czuć zawód. Jaga nie zagrała w Krakowie szczególnie złego spotkania, a mimo to awansu do kolejnej rundy Totolotek Pucharu Polski nie ma. O niekorzystnym wyniku zadecydowały liczne błędy w defensywie. Szansę na doprowadzenie do remisu miał jeszcze wprawdzie Patryk Klimala, lecz młody snajper białostoczan nie zdołał dograć piłki do znajdujących się w szesnastce kolegów i okazja na dogrywkę bezpowrotnie przepadła.

- Podsumowując spotkanie, mogę powiedzieć, że wynik jest dużo gorszy od gry. Do momentu utraty dwóch bramek prezentowaliśmy się nieźle, długo utrzymywaliśmy się przy piłce. Pierwszego gola straciliśmy po stałym fragmencie gry. Jeszcze przed przerwą złapaliśmy kontakt, ale zaraz po wznowieniu spotkania w drugiej połowie straciliśmy bramkę po strzale z dalszej odległości. Z perspektywy ławki rezerwowych wydawało mi się, że piłka zmieniła tor w trakcie lotu. Dostawaliśmy bramki w trudnych momentach. W końcówce mieliśmy świetną okazję na bramkę kontaktową, ale ją zmarnowaliśmy. Po chwili udało nam się strzelić drugiego gola. Później świetną akcję przeprowadził Patryk Klimala i gdyby tylko podał dokładniej, to być może mielibyśmy dogrywkę. Niestety w ostatniej akcji Cracovia zdobyła czwartą bramkę. Szkoda, bo bardzo zależało nam na rozgrywkach o Puchar Polski - mówił po spotkaniu z Cracovią Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.

Komplementy od Probierza

Mimo tego, że Duma Podlasia okazała się słabsza od Pasów, to szkoleniowiec rywali - Michał Probierz - nie szczędził słów pochwały w kierunku środowego (25.09) przeciwnika.

- Był to atrakcyjny mecz. Padło w nim sporo goli, obie drużyny utrzymywały wysokie tempo gry. Sama potyczka miała różne fazy. Na początku pewność siebie była po stronie Jagiellonii. Białostoczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale z minuty na minutę wracał nam spokój. Przed przerwą zdobyliśmy dwie bramki. Cieszy to tym bardziej, że graliśmy z bardzo silną drużyną, która w tym sezonie może pokrzyżować szyki najlepszym i jestem pewien, że będzie liczyła się w czołówce. Na ile znam prezesów, tak jestem pewien, że Jaga zimą jeszcze się wzmocni, dlatego cieszy mnie, że moi zawodnicy pokazali się z dobrej strony na tle wymagającego przeciwnika - oznajmił na pomeczowej konferencji Michał Probierz.

Wynik 2:4 przy ul. Kałuży sprawia, że Jagiellonia może skupić się już tylko i wyłącznie na lidze, bo europejskich pucharów na Podlasiu (jak zresztą i w całej Polsce) nie ma, a i walka o krajowe trofeum zakończyła się na najwcześniejszym możliwym etapie. Czy sportowa złość z takiego stanu rzeczy przełoży się na rezultaty osiągane w PKO Ekstraklasie? Namiastkę odpowiedzi na to pytanie otrzymamy już w niedzielę (29.09). Właśnie wtedy Żółto-Czerwoni na własnym obiekcie podejmą bowiem liderującą w ligowej stawce Pogoń Szczecin.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl