Sport

Wróć

Ireneusz Mamrot po meczu z Rakowem: Słowo przepraszam to za mało dla naszych kibiców

2021-12-19 09:54:13
Jagiellonia Białystok przegrała z Rakowem Częstochowa 0:5, co jest jedną z najwyższych porażek Dumy Podlasia w XXI wieku. Ireneusz Mamrot nie miał więc łatwego zadania, opowiadając o sobotnim (18.12) meczu.
Grzegorz Chuczun
Tu nie ma co przepraszać, tu trzeba trenować

Tylko przez 45 minut białostocka Jaga była w stanie rywalizować z Rakowem. Później na boisku dominowali już tylko gospodarze, w efekcie czego Żółto-Czerwoni zostali w Częstochowie rozgromieni.

- Próbuję gdzieś to na chłodno analizować, chociaż ciężko tu o taką analizę, to na pewno ta pierwsza połowa nie zapowiadała takiego wyniku. Byliśmy naprawdę dobrze zorganizowani. Raków miał oczywiście swoje sytuacji, ale i my mieliśmy swoje i graliśmy dobrze. Paradoks polega na tym, że w drugiej połowie, przy wyniku 0:0, to my stworzyliśmy sobie niezłą sytuację i jej nie wykorzystaliśmy. Problem się zrobił, kiedy padła bramka na 1:0 i odległości w formacjach porobiły się duże. Raków świetnie to wykorzystywał - mówił po przegranym 0:5 spotkaniu Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.

Fani Dumy Podlasia nie mieli w 2021 r. zbyt wielu powodów do radości, a ostatnie starcie przed zimową przerwą tylko potwierdziło to, że w tym momencie Białystok dobrej piłkarskiej drużyny po prostu nie ma.

- Mogę mieć największe pretensje do zawodników o to, że w momencie, kiedy wiedzieli, że pressing przeciwnika jest bardzo skuteczny, nie zagraliśmy prostym środkiem piłki do przodu. Próbowaliśmy ją na siłę rozgrywać i napędzaliśmy tym przeciwnika, który nas cały czas kontrował. Mieliśmy dzisiaj sporo zawodników wysokich, a straciliśmy 2 gole po stałych fragmentach gry. Na pewno duże pretensje mam do siebie, ale i do drużyny, za ten mental, za tę sytuację na 1:0, bo mecz można przegrać, ale nie w takim stylu jak my to zrobiliśmy w drugiej połowie, bo tak naprawdę to słowo przeprszam to za mało dla naszych kibiców - oznajmił 51-letni opiekun Jagi.

Historyczny wyczyn gospodarzy

Ekipę z Częstochowy już od dłuższego czasu prowadzi Marek Papszun. Pod jego wodzą Raków wygrał Puchar Polski oraz Superpuchar Polski, zdobył wicemistrzostwo kraju i wystąpił w europejskich pucharach. Nigdy jednak ekipa Papszuna nie zwyciężyła aż tak wysoko.

- Zagraliśmy świetny mecz, szczególnie w drugiej połowie. Nie przypominam sobie takiej części w naszym wykonaniu. Ten rok był bardzo dobry dla Rakowa i taki właśnie był ten ostatni pojedynek. To jest chyba też kolejny wpis do historii, bo zdaje się, że jest to najwyższe zwycięstwo, przynajmniej za mojej kadencji. Bardzo nam zależało przede wszystkim, żeby wygrać ten mecz i zmazać dwie plamy. Jedną z przeszłości, z 1 sierpnia, kiedy to przegraliśmy w Białymstoku 0:3. Jeżeli chodzi o drugą, to mowa tu o drugiej połowie z Górnikiem, gdzie oddaliśmy mecz i przegraliśmy pierwszy raz na własnym stadionie - powiedział po sobotnim starciu szkoleniowiec Rakowa.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl