Ireneusz Mamrot po meczu z Piastem: To jest nasza czwarta porażka i z pewnością zasłużona
Podczas piątkowej (9.11) rywalizacji z Piastem Gliwice Jagiellonia Białystok była dla swego rywala jedynie tłem. Żółto-Czerwoni nie mieli atutów, by przeciwstawić się mistrzowi Polski i po raz drugi z rzędu stracili w jednym meczu aż trzy gole.
Grzegorz Chuczun
Najsłabsze spotkanie od wielu tygodni
Na konferencji prasowej po meczu z Piastem Gliwice Ireneusz Mamrot nie próbował tłumaczyć słabej postawy swojego zespołu i jasno zaznaczył, że zbyt wiele elementów w żółto-czerwonej drużynie nie funkcjonowało, by można było z trudnego terenu wywieźć jakieś punkty.
- Pod każdym względem było to dla nas bardzo nieudane spotkanie. Jestem bardzo niezadowolony z tego, jak graliśmy w pierwszej połowie. Zostawiliśmy Piastowi zdecydowanie za dużo miejsca, byliśmy za mało agresywni i przegrywaliśmy zdecydowaną większość piłek stykowych. W pierwszej połowie źle funkcjonowaliśmy w defensywie jako drużyna. W drugiej to nie było tak widoczne do momentu zejścia Pospisila. Oczywiście, to był krótki okres, ale zdaję sobie sprawę, jak ważnym zawodnikiem jest dla nas Taras, który dzisiaj pauzował. Nie może być jednak tak, że brak jednego piłkarza tak wpływa na drużynę. W linii pomocy odległości były zbyt duże, graliśmy zbyt szeroko w defensywie, przez co było dużo wolnych przestrzeni - mówił po porażce z Piastem Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.
Szkoleniowca białostockiego klubu - podobnie jak kibiców - martwi przede wszystkim stan zdrowia Martina Pospisila, który prosto z murawy zabrany został do szpitala.
- Czekamy na wieści ze szpitala, co z Martinem Pospisilem. Jeśli chodzi o Martina Kostala, to jest to jakieś naciągnięcie. W przypadku Pospisila czekamy na informacje. To jest dla nas bardzo ważny zawodnik i mam nadzieję, że to nie będzie tak poważna kontuzja, jak to wyglądało na boisku - dodawał Mamrot.
Jagiellonia w piątkowy wieczór przegrała już nie po raz pierwszy w trwającym sezonie, ale do tej pory podlaska ekipy nigdy nie była tak daleko triumfu, jak podczas rywalizacji z aktualnym mistrzem Polski.
- Nie chcę na gorąco robić analizy. Będzie na to czas. Trzeba myśleć o następnych meczach, a to spotkanie było naszym najsłabszym w całym sezonie. To jest nasza czwarta porażka i z pewnością zasłużona. Tamte trzy były zupełnie inne - zakończył swą wypowiedź trener Dumy Podlasia.
Piast grał swoje
Zdecydowanie więcej powodów do radości po rozegraniu połowy sezonu zasadniczego ma szkoleniowiec Piastunek. Jego zespół nie przegrał już od siedmiu ligowych spotkań, dzięki czemu gliwiczanie wskoczyli nawet chwilowo na szczyt tabeli PKO Ekstraklasy.
- To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, szczególnie pierwsza połowa. Szkoda, że nie strzeliliśmy w niej trzeciej bramki, bo wtedy nie byłoby takiego momentu niepewności po utracie bramki kontaktowej. Wówczas straciliśmy trochę pewności siebie, ale później to wróciło do normy, a trzeci gol zamknął ten mecz. Wówczas znowu graliśmy swoje. Drużynie należą się gratulacje za pomysły, sposoby rozegrania tego spotkania. Nie mieliśmy dzisiaj słabych punktów. Jesteśmy zadowoleni z wyniku, z gry oraz z tego, że mamy na swoim koncie 28 punktów - powiedział po meczu z Jagą Waldemar Fornalik, trener Piasta.
Mimo tego, że runda jesienna dobiegła dla Jagiellonii już końca, to w 2019 r. walka o ligowe punkty jeszcze trwa. W listopadzie i grudniu rozegranych zostanie bowiem kilka kolejek wiosennych. Najbliższym rywalem białostoczan, którego Jaga podejmie u siebie, będzie zamykająca stawkę Arka Gdynia.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl