Ireneusz Mamrot po meczu z Cracovią: Tym razem reakcja po straconej bramce była pozytywna
Jagiellonia Białystok pokonała w sobotę (19.10) Cracovię, przerywając tym samym passę czterech ligowych meczów bez zwycięstwa. Szkoleniowiec Jagi po spotkaniu był bardzo zadowolony, że drużyna nie podłamała się szybko straconym golem na 2:2.
Grzegorz Chuczun
Podziękowania za pozytywną reakcję
Rywalizacja pomiędzy Jagiellonią a Cracovia była bardzo ciekawym i intensywnym widowiskiem. Piłkarze obu ekip stworzyli spektakl, który mógł się podobać, ale dla białostockich kibiców i trenera podlaskiego klubu najważniejsze jest to, że zespół w końcu sięgnął po trzy punkty.
- Ktoś, kto przyszedł w sobotę wieczorem na stadion nie miał prawa opuszczać trybun zawiedzionym. Spotkanie toczyło się na bardzo wysokiej intensywności i mogło się podobać. Taki jest urok piłki, a w naszym starciu z Cracovią nie brakowało bramek oraz sytuacji z obu stron. Chcę podziękować drużynie nie tylko za wygraną, ale też za reakcję na drugiego gola rywali. Do tej pory, kiedy traciliśmy bramkę, schodziło z nas powietrze. Tymczasem w sobotę reakcja była pozytywna. Szkoda, że swojej sytuacji nie wykorzystał Ognjen Mudrinski, bo mogliśmy szybciej zamknąć tę potyczkę - mówił po spotkaniu z Pasami Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec Jagiellonii.
Czy fakt, że Serb znów nie popisał się piłkarskim kunsztem pod bramką przeciwników i w dalszym ciągu ma na koncie w żółto-czerwonych barwach tylko jednego gola nie sprawi, że Mudrinski opuści stolicę Podlasia szybciej niż wszyscy by się tego spodziewali? Na razie trener Jagi nie przekreśla swojego podopiecznego.
- Ognjen nie jest pierwszym zawodnikiem z ligi serbskiej, który po przyjściu do nas jest zaskoczony, że ktoś wymaga od niego czegoś więcej niż tylko gry na pozycji napastnika. W końcówce mógł nam więcej pomóc także w defensywie i zdaję sobie z tego sprawę. Trzeba przestawić zawodnika, podobnie jak Mile, który po przyjściu do nas miał problemy z przyswojeniem nowej taktyki, a dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej pod tym względem - oznajmił Mamrot.
Probierz zaskoczony frekwencją na trybunach
Po sobotnim starciu w ramach 12. kolejki PKO Ekstraklasy Ireneusz Mamrot był zadowolony, że drużyna podniosła się po szybkiej stracie gola, natomiast trener rywali - Michał Probierz - nie krył rozczarowania, że jego podopieczni tak łatwo pozwolili się Jadze odrodzić.
- Zaczęliśmy bardzo okazale, byliśmy dobrze zorganizowani. Na początku spotkania wypracowaliśmy stały fragment gry, który zamieniliśmy na gola. W tym kontekście szkoda, że zbyt prosto pozwoliliśmy Jagiellonii się odbudować. W końcówce wydawało się nam, że dowieziemy remis, ale oddaliśmy inicjatywę, a Jagiellonia strzeliła zwycięskiego gola. Byliśmy dobrze przygotowani, lecz gra się do końca. Musimy solidnie pracować. Dzisiaj zabrakło tak krytykowanego Mateusza, a nasi skrzydłowi muszą dawać jeszcze więcej. Przegraliśmy z dobrym zespołem, który jest budowany od dłuższego czasu - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Probierz.
Przy okazji powrotu na stare śmieci szkoleniowiec Cracovii odniósł się też do sytuacji na trybunach.
- Zdziwiła mnie niska frekwencja na stadionie w Białymstoku, bo jeszcze kilka lat temu głód piłki był tutaj bardziej odczuwalny, ale jest to chyba tendencja na wszystkich stadionach. Szkoda, że taki mecz, rozgrywany o takiej porze, nie wypełnia obiektu nawet w połowie - wyznał Michał Probierz.
Po sobotnim zwycięstwie Jagiellonia przeskoczyła Cracovię w ligowej tabeli. W tej chwili Duma Podlasia jest na miejscu numer cztery, natomiast Pasy znajdują się oczko niżej.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl