Hołownia wjeżdża z impetem do Sejmu. Analizujemy wybory
Do Państwowej Komisji Wyborczej wpłynęły już dane z blisko 85 proc. obwodów głosowania. Powoli wszystko staje się jasne. Kto otrzyma mandat posła w województwie podlaskim? Oto nasza analiza.
Kamil Pietraszko
Warto przypomnieć, kto do tej pory reprezentował w Sejmie województwo podlaskie. Było to ośmiu parlamentarzystów PiS-u: Dariusz Piontkowski, Jarosław Zieliński, Adam Andruszkiewicz, Lech Kołakowski, Kazimierz Gwiazdowski, Aleksandra Szczudło (Łapiak, Jacek Żalek, Mieczysław Baszko; trzech posłów PO: Krzysztof Truskolaski, Robert Tyszkiewicz i Eugeniusz Czykwin, a także pojedynczy reprezentanci: Konfederacji (Robert Winnicki), Lewicy (Paweł Krutul) oraz PSL-u (Stefan Krajewski).
W momencie ogłoszenia list wiedzieliśmy już, że o reelekcję nie starali się: Winnicki, Kołakowski, Żalek i Łapiak.
Baszko i mandaty dla PO
Niski wynik wyborczy Mieczysława Baszki w 2019 roku raczej nie rokował ku temu, by poseł z Sokółki miał zdobyć większą liczbę wyborców w 2023 roku. Rzeczywiście – wynik popularnego „Mieczysława Skutecznego” jest niezbyt okazały i o pozostanie na Wiejskiej będzie mu bardzo trudno. Podobnie może być z posłem Eugeniuszem Czykwinem (KO). Trudna jest też sytuacja wyborcza Roberta Tyszkiewicza. Bardzo doświadczony podlaski poseł PO może ustąpić miejsca Alicji Łepkowskiej-Gołaś, która na podlaskiej liście Koalicji Obywatelskiej znalazła się o jedną pozycję wyżej. Niezagrożony jest los Krzysztofa Truskolaskiego – już wiadomo, że lider listy KO uzyska bardzo dobry wynik.
Niewiadome na liście PiS-u
Nie wszyscy uwierzyli też w magię pierwszego miejsca, ani zasiadania w radzie ministrów. Dobrym na to przykładem jest choćby miasteczko Brańsk, gdzie zarówno Jacek Sasin jak i Dariusz Piontkowski uzyskali łącznie mniej głosów od Sebastiana Łukaszewicza. Wicemarszałek województwa podlaskiego wciąż posiada niemałe szanse na wejście do Sejmu, podobnie jak jego wspomniani starsi koledzy. Zresztą Sasin z racji bycia liderem listy ogółem nie musi się martwić o pozostanie posłem – przez ostatnie lata na Podlasiu, nr 1 PiS-u po prostu posiada miejsce biorące nie tylko w teorii, ale i w praktyce.
Kolejny dobry wynik zanotuje także Adam Andruszkiewicz, który podobnie jak minister aktywów państwowych raczej na pewno w Sejmie znajdzie dla siebie miejsce. A właściwie to na tym miejscu widzą go wyborcy. To jak dotąd zdecydowanie drugi wybór głosujących na Zjednoczoną Prawicę w Podlaskiem. Jego plecy w wyborczym wyścigu może oglądać nawet Jarosław Zieliński, który wyprzedził go w 2019 roku. Z członków starej gwardii PiS-u dobrze trzyma się także Kazimierz Gwiazdowski, ale nie wiadomo czy na tyle dobrze, by ostatecznie w izbie niższej nie znalazł się zamiast niego wspomniany Łukaszewicz lub oscylująca obok podobnego rezultatu Bogumiła Olbryś, która podobnie jak Łepkowska-Gołaś liczyła przede wszystkim na głosy mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej.
Trzy mandaty Trzeciej Drogi?
Szymon Hołownia jest murowanym kandydatem do otrzymania mandatu posła. Prawdopodobnie otrzyma w Podlaskiem najwięcej głosów wyborców. Przekroczył już magiczną barierę 80 tys. głosów, co przy 66 tys. skreślonych krzyżyków na Dariusza Piontkowskiego w 2019 roku, robi ogromne wrażenie. Po wyborach wiadomo też, że dobry wynik Trzeciej Drogi może też zapewnić reelekcję Stefanowi Krajewskiemu. Pytanie czy sojusz PSL-u i Polski 2050 na Podlasiu zapewnił sobie jeszcze jeden mandat. Jeśli tak, to najbliżej tego są Barbara Okuła oraz Aleksander Wasyluk, którzy otrzymali jak dotąd zbliżone do siebie poparcie, ale te wciąż utrzymuje się poniżej 1 proc. Szanse na trzeciego posła/posłankę z podlaskiej listy Trzeciej Drogi są więc niewielkie.
Podlaska Lewica bez posła?
Wiele wskazuje, że Lewica straci nawet swojego rodzynka. Liczba głosów, którą uzyskał Paweł Krutul, zapewniłaby mu wprawdzie miejsce w Sejmie, ale tylko na pierwszej zwycięskiej liście. Ogólny wynik wyborczy Lewicy w Podlaskiem jest niski, więc poseł może mieć duże problemy z ponownym wyborem.
Konfederacja w Sejmie bez szefa Pana Areczka?
Na liście wyborczej podlaskiej Konfederacji od dawna mówiło się, że planem maksimum, czyli trudnym do zrealizowania są 2 mandaty. Mógł w tym pomóc tylko motor napędowy listy, czyli Krzysztof Bosak. Brakowało tutaj jednak bardzo rozpoznawalnych nazwisk, za wyjątkiem Stanisława Derehajły, który cieszy się uznaniem w swoich rodzinnych stronach, czyli gminie Boćki, gdzie zresztą udało mu się nawet Bosaka wyprzedzić. To jednak plus popularność rodem z memów to za mało, by zasiąść w Sejmie. Szczególnie, gdy spojrzy się na sumaryczny wynik Konfederacji – wyraźnie poniżej oczekiwań.
Na pełne, oficjalne wyniki wyborów przyjdzie nam poczekać prawdopodobnie do wtorku.
Kamil Pietraszko
24@bialystokonline.pl