Kultura i Rozrywka

Wróć

Historia o szukaniu granic człowieczeństwa

2009-10-06 00:00:00
- Mamy obowiązek mówić o tym, co się wydarzyło w Rosji Sowieckiej. Tym bardziej, że łagry funkcjonują do dziś. Wystarczy wymienić Koreę, Chiny, Rosję. Dwa lata temu naoczny świadek, Polak opowiadał, że na Kołymie wciąż są obozy - mówił podczas konferencji prasowej Piotr Ziniewicz, reżyser i autor scenariusza Wysp GUŁag. Premiera spektaklu 9 i 10 października o godz. 19 w Teatrze Dramatycznym.
Scenariusz powstał na motywach powieści Archipelag Gułag Aleksandra Sołżenicyna, wymownego świadectwa upodlenia człowieka przez komunistyczny system w Związku Radzieckim. - Nie możemy zapomnieć o tych tragicznych historiach - podkreśla Piotr Ziniewicz. Tego samego zdania jest Piotr Dąbrowski wcielający się w rolę Kuryłki. - To spektakl dla ludzi, którzy w jakiś sposób przeżyli tę tragedię, ale przed wszystkim dla młodzieży. Historia coraz bardziej nam ucieka. Należy mówić o takich tragicznych wydarzeniach, by nie powtórzyły się w innym miejscu - mówi.

Wyspy GUŁag to absolutna teatralna premiera Sołżenicyna w Polsce. - Sołżenicyn opisał zjawisko piekła na ziemi najbardziej emocjonalnie i analitycznie - tłumaczy wybór pisarza Ziniewicz. - Nie ograniczył się jedynie do opisania warunków. Potrafił wejść o wiele głębiej, analizować, jak ci ludzie funkcjonowali. Podkreśla też, że nie jest to zwykła adaptacja powieści, ale scenariusz napisany na jej podstawie. - Historia jest oparta na wątkach biografii wyciągniętych z Archipelagu. To splot 19 losów oczywiście osadzonych w pewnych realiach - tłumaczy. - Z jednej strony chcemy przypominać o tragicznych wydarzeniach, a z drugiej opowiedzieć to w atrakcyjnej i widowiskowej formie. Każdy z bohaterów jest poddany ekstremalnej próbie. Albo się złamie, albo przeżyje, ale wyjdzie z niej z ułomnościami. Bohaterom zostaje odebrane wszystko. My pytamy, co im zostało, gdy nie zostało im nic. Chcemy się przyjrzeć ludzkiej sile.

Reżyser zapewnia, że nie chodzi mu o pokazanie konfliktu, w którym po jednej stronie są ci źli, czyli mundurowi, a po drugiej ci dobrzy, czyli biedni więźniowie. - W sytuacji łagru każdy jest oprawcą i ofiarą. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, kto jest dobry, a kto zły.

Tym razem widzowie zasiądą nie w tradycyjnych fotelach, ale na scenie. Dla Piotra Ziniewicza granie na cztery strony z widzami to nowe reżyserskie doświadczenie, rodzaj pewnego eksperymentu.

Autorką scenografii jest Izabela Toroniewicz, natomiast muzykę napisał stały współpracownik Ziniewicza - Piotr Kolenda.
andy