Hey przyciągnął tłumy
Mieszanka utworów z nowej płyty Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! i na nowo zaaranżowanych starszych kompozycji wypełniła koncert grupy Hey. Wystąpiła ona w piątek na placu przed Teatrem Dramatycznym na finał festiwalu Inny Wymiar - sąsiedzi.
Wojciech Zalewski
Mimo kiepskiej pogody, na występ przybyły tłumy. Tego wieczora Hey postawił na miks nowych i starych utworów. Grając Chińskiego urzędnika państwowego, Umieraj stąd, Boję się o nas, Kto tam? Kto jest w środku?, promowali nową płytę MURP. Ale mogliśmy też usłyszeć piosenki z poprzednich płyt, m.in. Muka!, [Sic!], Cudzoziemka w raju kobiet czy W imieniu dam. Miłym zaskoczeniem były tak stare kompozycje, jak okraszone dawką psychodelii Cudownie z płyty Ho!, Heledore babe, Teksański czy Moja i twoja nadzieja zagrana dla Pawła Krawczyka, który świętował w Białymstoku urodziny.
Nosowska opowiedziała historię o swoich związkach z Białymstokiem. - Tu urodził się mój tata. Tutaj chodził do podstawówki, potem do liceum. Później postanowił zostać marynarzem i wyjechał do Szczecina. Pozdrawiam więc ulicę Bema - mówiła ze sceny wokalistka. - Przyjeżdżałam tutaj na wakacje do cioci.
Publika podrygiwała w rytm muzyki, pierwsze rzędy wrzeszczały: Kasia! Kochamy Cię!. Nosowska odpowiadała: - Ja Was też. I po każdym utworze dziękowała za wspaniały odbiór.
Podczas bisów Hey pokazał, że potrafi bawić się swoją twórczością. Zaproponował wiązankę przearanżowanych utworów - Zazdrości (w konwencji disco), Luli lali i Chyba. Również dzięki dobremu nagłośnieniu i ciekawej grze świateł (scena miała podobną aranżację jak okładka płyty - napis MURP odczytany za pomocą alfabetu Morse'a pojawiał się w różnych kolorach) koncert był niezapomnianym spektaklem.
Patronowaliśmy festiwalowi Inny Wymiar - sąsiedzi, który zorganizował Białostocki Ośrodek Kultury.
andy