Sport

Wróć

Grzegorz Pieczywek: Nie da się ukryć, że podlaska piłka jest coraz biedniejsza

2016-02-29 11:07:50
Nie da się ukryć, że podlaska piłka jest coraz biedniejsza. Na to, że kluby mają takie problemy, wpływa wiele czynników - mówi Grzegorz Pieczywek, trener czwartoligowego Magnata Juchnowiec Kościelny.
pixabay.com
O sytuacji podlaskiego futbolu rozmawialiśmy z Grzegorzem Pieczywkiem, trenerem czwartoligowego Magnata Juchnowiec Kościelny.

Ostatnio sporo słyszymy o słabszej kondycji finansowej naszych drużyn czwartoligowych. Jest obawa, że jeśli nie w tym, to w następnym sezonie kilka klubów nie będzie stać na grę na tym poziomie ligowym.

- To prawda, co chwila słychać, że w jakimś klubie są zawirowania. Myślę jednak, że wszyscy wystartują i dokończą ligę. Obawiam się natomiast, że po cięciach w kilku klubach latem prezesi i zarząd drużyn, których to dotyczy, stanie przed dylematem, czy stać ich na IV ligę czy nie i wtedy zobaczymy, kto najbardziej to odczuje.

Z roku na rok pogarsza się sytuacja finansowa większości podlaskich drużyn. Jak się okazuje, powodów może być kilka, a jeśli nie ma sianka, to nie ma granka.

Nie da się ukryć, że podlaska piłka jest coraz biedniejsza. Na to, że kluby mają takie problemy, wpływa wiele czynników. W drużynach sytuacja zmienia się po wyborach samorządowych, gdzie nowi radni nie przepadają za sportem i zmniejszają dotacje. Inne kluby zaniedbały szkolenie młodzieży i nie mając swoich wychowanków, muszą ściągać zawodników z zewnątrz, a jeszcze inne żyją ponad stan i popadają w problemy finansowe.

Z docierających do nas sygnałów akurat ten problem nie dotyczy m.in. Magnata Juchnowiec Kościelny.

Na szczęście w Magnacie za wiele się nie zmieniło, mamy przychylność wójta i radnych, budżet jest na podobnym poziomie i mimo że zapewne jest jednym z najniższych w IV lidze, a zawodnicy grają bez żadnych stypendiów, to trzymamy stabilizację i stawiamy na szkolenie młodzieży. Latem chcemy zrobić kolejny nabór dla najmłodszych dzieci z gmin.

Od tego sezonu została też powiększona ilość drużyn w IV lidze. Podział miał swoich zwolenników, jak i przeciwników.

Ja akurat jestem zwolennikiem większej ilości zespołów w lidze, bo więcej meczy to więcej okazji na sprawdzenie się z przeciwnikami, a wtedy widać, czy praca, którą wykonujemy na treningach, przynosi spodziewane efekty. Z drugiej strony więcej meczy to więcej wyjazdów, więcej opłat za sędziów itp., więc dla klubów z mniejszym budżetem, takim jak Magnat, to też pewien problem.

W ostatnich latach mówi się o tym, że poziom czwartoligowej i okręgowej piłki obniżył loty, za to trzecioligowcy poszli mocno do góry.

Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Na pewno w III lidze poziom jest wyższy niż wcześniej, a od nowego sezonu III liga będzie naprawdę bardzo mocna. IV liga w tym roku miała być mocniejsza niż w zeszłym, ale poziom za wiele się nie zmienił. Kilka zespołów poprawiło swoją grę, a kilka obniżyło loty, ale ogólnie liga jest wyrównana. Co do ligi okręgowej, uważam, że podział na grupy mocno obniżył jej poziom i w każdej z nich 3-4 zespoły nieźle sobie radzą, a pozostałe są tylko tłem, często nie prezentując niestety poziomu tej ligi.

Na Podlasiu mamy naprawdę zdolną młodzież, ale tylko nieliczni potrafią się przebić. Dlaczego tak się dzieje?

Bo tylko nieliczni maja charakter, wytrwałość i taką mentalność, aby dojść dalej niż inni. Za moich czasów z trzema torbami jechało się na 8.00 do szkoły, następnie grało się mecz w reprezentacji uczelni, potem na 17.00-18.00 na trening i o 20 dopiero byłem w domu. Wszędzie autobusem i mając kilka kanapek na cały dzień, które rano samemu trzeba było zrobić, bo rodzice już byli w pracy. Teraz 17-letni chłopak mówi, że nie był na treningu, bo miał na 8.00 do szkoły i jak wrócił z zajęć to musiał odespać! Albo 22-latek, który podjął pierwszą pracę, pisze sms'a, że go nie będzie na treningu, bo nie wstanie na 7 do pracy... Za moich czasów, gdy byłem juniorem, o opuszczeniu treningu nie było mowy! Ale takich juniorów jak kiedyś jest coraz mniej.

Wiele też zależy od szczęścia.

Tak bardzo dużo zależy też od szczęścia, od tego, czy w dobrym momencie trafia się do odpowiedniego klubu i na odpowiedniego trenera. Mam nadzieję, że skoro mamy w samym Białymstoku tyle akademii i coraz lepsi trenerzy szkolą w nich młodzież, to niebawem o naszych chłopakach będzie głośno.

Czwartoligowy Magnat wystartował pełną parą. W klubie zaszły również niewielkie zmiany.

Zimą mamy zawsze utrudnione warunki treningowe, ale nie narzekamy, korzystamy z hali ZS w Kleosinie, z siłowni X-Form oraz mamy treningi tlenowe w Parku Zwierzynieckim. Od poprzedniego tygodnia trenujemy też na powietrzu z piłkami. Zespół w sparingach spisuje się całkiem nieźle, więc liczę, że co najmniej utrzymamy swoje miejsce, a ja osobiście liczę na pierwszą piątkę na koniec sezonu. Mam cały czas na treningu od 16 do 23 zawodników, którzy trenują z pełnym zaangażowaniem, bardzo to doceniam i cieszę się, że udało mi się zebrać taka grupę ludzi, bo jak wcześniej mówiłem, zawodnicy nie otrzymują żądnych stypendiów, a często po całym dniu pracy stawiają się na zajęciach. Nie słyszałem żeby ktoś narzekał.

Co do składu, to nie zajdą u nas wielkie zmiany. Michał Chodorowski leczy uraz, Łukasz Śliwa zostanie wypożyczony do niższej ligi, a Darek Grześ z powodów osobistych nie wznowił jeszcze treningów. Od początku przygotowań trenują z nami Kamil Karpowicz ze Sparty Szepietowo i Kamil Yamaguci z LZS Narewka - tych zawodników chciałbym zatrzymać. Po ciężkiej kontuzji zajęcia wznowi niebawem Patryk Fabiszewski.
Błażej Okuła
blazej.o@bialystokonline.pl