Górnik rozbity. Jagiellonia liderem PKO Ekstraklasy!
Duma Podlasia złapała wiatr w żagle i w niedzielę (27.08) wygrała po raz 4. z rzędu. Tym razem pod koła rozpędzonej Jagiellonii wpadł Górnik Zabrze, który poległ przy Słonecznej 1:4.
Jagiellonia Białystok
La zabawa. Hiszpanie zagrali koncertowo
Po udanych 3 spotkaniach, w których Jagiellonia zgarnęła komplet 9 punktów, w niedzielę Żółto-Czerwoni stanęli przed szansą odniesienia 4. triumfu z rzędu i wskoczenia na fotel lidera. Czy sztuka ta białostockiej ekipie się udało? Tak, ale po kolei.
Początek rozgrywanego przy ul. Słonecznej meczu mógł przynieść ekspresowe trafienie, gdyż już w 2. minucie rywalizacji Dominik Marczuk kapitalnie przyjął sobie piłkę zagraną ze środka pola przez Diegueza, czym zwiódł swego nabliższego przeciwnika, ale już podanie futbolówki do wychodzącego na czystą pozycję Jesusa Imaza nie było w wykonaniu młodego zawodnika dobre, dlatego defensywa gości poradziła sobie z tym atakiem gospodarzy i szybkiego otwarcia wyniku w tamtym momencie nie uświadczyliśmy.
W tamtej chwili owszem, gol nie padł, ale padł niedługo później, kiedy to z dalekiego podania od Diegueza skorzystał Jose Naranjo. Sprowadzony latem piłkarz świetnie przepchnął jednego z rywali, potem przedłużył sobie lot futbolówki głową - dzięki czemu Hiszpan minął wychodzącego golkipera Górnika - a następnie Naranjo z bliska zapakował piłkę do pustej bramki i Jaga prowadziła po 7 minutach 1:0. Po chwili Żółto-Czerwoni mogli wygrywać nawet 2:0, jednak Bielica ze strzałem Imaza sobie poradził, a dobitka Marczuka z ostręgo kąta okazała się niecelna. W odpowiedzi z dystansu huknął Rasak, lecz próba pomocnika zabrzan nie miała prawa dać wyrównania, gdyż futbolówka przeleciała wysoko ponad poprzeczką.
Podopieczni Jana Urbana wyszli więc w końcu z atakiem, ale to Jagiellonia na stadionie przy ul. Słonecznej rządziła i rozdawała karty. Białostoczanie z łatwością przedzierali się przez szyki obronne Górnika, co w 17. minucie poskutkowało bramką na 2:0. Jose Naranjo posłał ciasteczko na 5. metr do Jesusa Imaza, a ten tylko dopełnił formalności, oddając celny strzał głową, i kibice Dumy Podlasia po raz drugi w niedzielne popołudnie mogli pozwolić sobie na spontaniczny szał radości.
Warto dodać, że Jagiellonia, mimo posiadania korzystnego wyniku, wciąż nie odpuszczała. W 25. minucie futbolówkę po strzale Diegueza z linii bramkowej wybił Musiolik, a następnie zza szesnastki huknął Nene, lecz tym razem bez zarzutu spisał się golkiper gości. Co działo się później? No cóż, w zasadzie to samo, bo cały czas kontrolę nad meczem miała Duma Podlasia. Szczęścia pod koniec pierwszej połowy szukali Kubicki oraz Dieguez, jednak nic z tych szarż nie wynikło. Po drugiej stronie na uderzenie z dystansu zdecydował się też Lukas Podolski, ale mistrz świata z 2014 r. - podobnie zresztą jak i jego koledzy - nie był w najwyższej dyspozycji, dlatego Zlatan Alomerović interweniować w tej sytuacji nie musiał. Z powodu rykoszetu Górnik miał jedynie rzut rożny.
Niestety, mimo kapitalnej gry, Żółto-Czerwoni dali sobie strzelić bramkę. W 39. minucie Miłosz Matysik nie zdołał przeciąć podania do Musiolika, przez co napastnik zabrzan znalazł sie przed dobrą szansą do zdobycia gola, której nie zmarnował. To był jednak tylko chwilowy zryw przyjezdnych, bo zaraz białostoczanie powrócili do dwubramkowego prowadzenia. Jeszcze przed zejściem do szatni czerwony kartonik za faul na Marczuku zobaczył Lukoszek, a rzut wolny wybornie wykonał Bartłomiej Wdowik i po 45 minutach Jaga prowadziła ze słabiutkim Górnikiem 3:1.
Zwolnili obroty, ale kropka nad i mimo wszystko została postawiona
Po kwadransie odpoczynku tempo spotkania wyraźnie spadło, ale było to spowodowane tym, że gospodarze postanowili nieco mocniej poszanować piłkę, co jednak nie znaczy, że Żółto-Czerwoni nie szukali już bramki numer 4. Co to, to nie. Chrapkę na gola miał m.in. Nene, który posłał bombę zza szesnastki, a ponadto piękną podcinką popisał się Jesus Imaz. I choć futbolówka wpadła do siatki, to Hiszpan nie mógł cieszyć się z trafienia, bo sędziowie, całkiem słusznie, odgwizdali pozycję spaloną.
Należy jednak zaznaczyć, że z bramki nie cieszył się Imaz, ale cieszył się za to Marczuk, który chwilę później zabawił się z defensywą zabrzan i podwyższył rezultat spotkania na 4:1, co oznaczało już prawdziwy nokaut.
Górnik znalazł się na kolanach, a Duma Podlasia nie zamierzała odpuszczać, o czym świadczy choćby doskonała sytuacja wprowadzonego w drugiej połowie Afimico Pululu. Snajper Jagi z ostrego kąta trafił w Bielicę, a następnie o włos od zdobycia bramki byli Jesus Imaz, a także rozgrywający kapitalne zawody Adrian Dieguez.
Ostatecznie Żółto-Czerwoni 5 Górnikowi jednak nie wcisnęli, ale za niedzielny występ podopiecznym Adriana Siemieńca i tak należą się słowa uznania. Jagiellonia wygrała bowiem po raz 4. z rzędu, co jest pierwszą taką serią od lata 2018 r., a na dodatek białostoczanie objęli prowadzenie w ligowej tabeli, co dla Dumy Podlasia też jest sporą nowością.
Brawo, brawo, brawo. Oby ten dobry czas trwał jak najdłużej.
Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 4:1 (3:1)
Bramki: Jose Naranjo 7, Jesus Imaz 17, Bartłomiej Wdowik 45, Dominik Marczuk 64 - Sebastian Musiolik 38
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Miłosz Matysik, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (73' Tomasz Kupisz), Taras Romanczuk (68' Jakub Lewicki), Jarosław Kubicki, Nene (84' Dusan Stojinović), Jose Naranjo (68' Afimico Pululu) - Jesus Imaz (84' Alan Rybak)
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Boris Sekulić, Kryspin Szcześniak (46' Kostas Triantafyllopoulos), Rafał Janicki, Kamil Lukoszek - Adrian Kapralik (71' Erik Janża), Damian Rasak, Lukas Podolski (46' Szymon Czyż), Paweł Olkowski (46' Michal Siplak), Daisuke Yokota - Sebastian Musiolik (76' Mateusz Chmarek)
Żółte kartki: Taras Romanczuk i Bartłomiej Wdowik (Jagiellonia Białystok) oraz Daisuke Yokota i Erik Janża (Górnik Zabrze).
Czerwona kartka: Kamil Lukoszek (Górnik Zabrze - w 43. minucie za faul taktyczny).
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl