Koncertowy wieczór zaczął się tuż po godz. 21. Chłód i deszcz nie wystraszyły mieszkańców, którzy tłumnie stawili się pod Ratuszem w ciepłych kurtkach, płaszczach deszczowych i z parasolkami. W roli supportu wystąpił zespół Klezmafour.
- Wczoraj graliśmy w Turcji, ale wiemy, że tylko w Białymstoku zaznamy tego, co nazywa się prawdziwym bałkańskim szaleństwem - mówił wokalista.
Energetyczna muzyka rozgrzała publikę na Rynku Kościuszki. Gdy zespół zniknął ze sceny, pojawił się na niej prezydent Tadeusz Truskolaski.
- Cieszę się, że aż tylu białostoczan przyszło, by świętować Dni Miasta - przyznał włodarz miasta. - Te obchody są szczególne, bo patronatem honorowym objął je Prezydent RP Bronisław Komorowski.
Dodał, że w tym roku mija też 265 lat od momentu nadania Białemustokowi praw miejskich. - W takim mieście warto żyć, dla takiego miasta warto pracować - podkreślił prezydent.
Po godz. 22 sceną zawładnął Goran Bregović i jego Orkiestra Weselno-Pogrzebowa. Pojawienie się artysty w białym garniturze przyjęto owacyjnie. Rozpoczęli energicznym utworem Gas gas.
- Cieszę się, że jestem w Białymstoku - przyznał Goran Bregović. - Nie byliśmy tu długi czas. Zagramy znane utwory i trochę nowych rzeczy - zapowiedział.
Popłynęła mieszanka brzmień bałkańskich, cygańskich, tradycyjnych śpiewów i brzmień orkiestry. Nie tylko chwyciła za serce, ale nie pozwoliła też stać w miejscu. Tłum pod sceną tańczył w najlepsze, a siąpiący deszcz ustąpił. W drugiej części koncertu powiały się doskonale znane i gorąco przez publikę przyjęte utwory. Śpij kochanie, śpij czy Prawy do lewego w oryginale, ale z polskim refrenem, Ederlezi (również przypomniane w duecie z Kayah), Mesecina, In the death car (w oryginale wykonywane w duecie z Iggy Popem) czy Bella Ciao - to wybrane z nich. Na finał nieśmiertelny Kalashnikov.
Najważniejszy koncert Dni Miasta nie mógł się oczywiście obejść bez fajerwerków. Sztuczne ognie rozświetliły niebo przed północą.
Dziś ostatni dzień świętowania. Sprawdźcie, co jeszcze w programie:
Dni Miasta Białegostoku