Gdyby Agnieszka Holland nie istniała, Czesi powinni ją wymyślić. Reżyserka odwiedziła Białystok
Czesi to fantastyczny naród na dobre czasy – twierdzi Agnieszka Holland, która odwiedziła wczoraj Białystok. Okazją był pokaz jej najnowszego filmu Gorejący krzew, poświęconego narodowemu bohaterowi Czech, Janowi Palachowi.
Anna Dycha
Gorejący krzew to trzyczęściowy film przedstawiający historię Jana Palacha, studenta praskiego Uniwersytetu Karola, który w styczniu 1969 r. podpalił się w centrum czeskiej Pragi w proteście przeciw agresji Układu Warszawskiego skierowanej na Czechosłowację.
Białostoccy widzowie – jako drudzy w kraju, tuż po warszawskich – mieli okazję obejrzeć produkcję HBO na dużym ekranie. Dwudniowy pokaz i spotkanie odbyły się w kinie Forum.
Opozycja jak nieprzyjemny wyrzut sumienia
Dlaczego tak długo trzeba było czekać na film o Palachu? – Powstało kilka dokumentów, z których większość zaginęła. Ponadto telewizja czeska zrobiła reportaże bazujące na opowiadaniach i archiwaliach. Nie można było nakręcić filmu ze względu na panującą sytuację społeczno-polityczną. Pętla opresji zaciskała się coraz bardziej – wyjaśniała Agnieszka Holland.
Podkreśliła, że sytuacja w Czechach była nieporównywalna z naszym stanem wojennym: – Grzbiet społeczeństwa został przetrącony, ludzie poddali się rezygnacji. Nieliczna opozycja była nieprzyjemnym wyrzutem sumienia.
W domach nie rozmawiało się o historii Palacha. Musiało przyjść pokolenie 20-latków, które chce o tym mówić (autorem scenariusza jest młody Czech – Štěpán Hulík, który z dwójką producentów zgłosił się do reżyserki – przyp. red.).
– Ten film wywołał w Czechach wstrząs, którego się nie spodziewałam – przyznaje Agnieszka Holland.
Kilku czeskich kolegów reżyserki przyznało publicznie, że są jej dłużnikami, bo nie udało im się takiego filmu zrobić.
Trzeba opowiedzieć światu o doświadczeniu komunizmu
Gorejący krzew miał entuzjastyczny odbiór w Czechach i na Słowacji. Wciąż jest pokazywany w mniejszych miastach, prowokuje do rozmów.
– Doświadczenie komunizmu jest właściwie nieopowiedziane światu – podkreśla reżyserka. – To jeden z powodów, przez który sami mamy problemy ze współczesnością. Fakt, że można społeczeństwo tak złamać, jest bardzo pouczający. Ludzie poddają się represjom, ale znajdują się jednostki, które idą pod prąd. Te dwie postawy są dla mnie ważne.
Agnieszka Holland, która studiowała w praskiej szkole filmowej, doskonale zna różnice kulturowe i historyczne między Czechami i Polakami: – Czuję się świetnie w Pradze, mam z tymi ludźmi poczucie zrozumienia. W sytuacjach trudnych brak im jednak wyraźnego przywództwa. Czesi to fantastyczny naród na dobre czasy.
Nakręcenie filmu o Janie Palachu reżyserka nazywa darem – od losu i od ludzi, którzy wyszli z taką propozycją. – To podarunek dla Czechów w dowód wdzięczności za to, czego mnie nauczyli – określa swoją najnowszą produkcję.
Zmagania z aparatem władzy
Film Holland koncentruje się nie tyle na postaci Palacha, co na zmaganiach jego rodziny z aparatem władzy komunistycznej w wytoczonym jej przedstawicielom procesie o zniesławienie. Po śmierci studenta władze komunistyczne starały się zdyskredytować jego czyn i osobę. Aby oczyścić jego imię, rodzina Palacha wynajęła prawniczkę, która rozpoczęła walkę z komunistycznym systemem. To właśnie ona, adwokatka Dagmar Burešová jest główną bohaterką filmu.
Pokaz i spotkanie z reżyserką zorganizowano w ramach Podlaskiej Akademii Kultury, która jest inicjatywą Towarzystwa Amicus i Białostockiego Ośrodka Kultury, wspieraną przez urząd marszałkowski.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl