Finał AlterNative Tour w Białymstoku
Warszawskie zespoły The Car Is On Fire i Sorry Boys oraz łódzki L.Stadt zagrały w piątek, 11 grudnia w białostockiej Famie na zakończenie AlterNative Tour 2009.
Kilkanaście miast, najlepsze kluby w kraju, najciekawszy zestaw artystów. AlterNative Tour rozpoczęło się 23 października w Warszawie i na koniec dotarło do Białegostoku. Była to niepowtarzalna okazja, by zobaczyć i usłyszeć alternatywę w najlepszym wydaniu podczas jednego koncertu.
Na początek The Car Is On Fire. Sceną zawładnęła ekipa w garniturkach. Rozpoczęli od energicznych i skocznych numerów z drugiego krążka zespołu Lake&Flames nagranego jeszcze z Borysem Dejnarowiczem. Zespół ma jednak za sobą personalne roszady. W odmienionym składzie z Michałem Pruszkowskim jako głównym wokalistą nagrali w Stanach Zjednoczonych trzecią płytę Ombarrops!. Koncert TCIOF wypełniła mieszanka utworów z dwóch ostatnich albumów. Nie zabrakło największych przebojów Can't cook (who cares?) czy Ombarrops!. Wprawdzie w pierwszej części występu ciężko było grupie rozruszać publikę, ale później ludzie już żwawo brykali pod sceną. Najbardziej przy melodyjnych, buńczucznych kawałkach z Lake&Flames, które dużo lepiej sprawdzają się na koncertach niż materiał z ostatniego, bardziej eksperymentalnego i psychodelicznego albumu.
Po bisie TCIOF przyszła pora na kolejnych reprezentantów warszawskiej sceny. Młoda kapela Sorry Boys swój fonograficzny debiut ma jeszcze przed sobą. Sądząc jednak po tym, co usłyszeliśmy na koncercie, będzie to twórczość najwyższej próby. Zjawiskowy głos wokalistki Izy Komoszyńskiej, melodyjne kompozycje, przestrzenne brzmienie. Występ Sorry Boys działał na zmysły. Zwłaszcza gdy artystkę porywał nieskrępowany taniec.
Ich koncertowi przysłuchiwał się również zespół L.Stadt, który zagrał na koniec alternatywnego koncertu. - Zawsze miło nam być w Białymstoku - powiedział na powitanie wokalista Łukasz Lach. Ostatnio L.Stadt mogliśmy usłyszeć w Famie w maju w ramach Dni Sztuki Współczesnej. Obiecywali, że wrócą i wrócili. W Białymstoku mają wielu wiernych fanów. Pod sceną kłębił się ich spory tłum. Łódzka grupa przeplatała utwory z pierwszej, na razie jedynej w swoim dorobku płyty, m.in. Superstar, March czy Akademia z nowymi kompozycjami. Ciggies, Death of a surfer girl (zapowiadana jako singiel promujący drugi krążek), Mum's attack, Lola czy koncertowym Jeff. Znakomity głos wokalisty, oryginalny instrumentalny skład z dwoma perkusjami, aranżacyjny polot, nieskrępowana koncertowa energia, świetny kontakt z publiką - L.Stadt nie pozostawił wątpliwości, kto rządził tego wieczora. Podczas bisów zabrzmiały jeszcze m.in. kawałek Johna Portera i Londyn, o który dopominali się zgromadzeni pod sceną.
andy