Edyta Bartosiewicz wróciła. Czuję się coraz lepiej, to dzięki słuchaczom
W wypełnionej po brzegi Filharmonii w poniedziałek 3 listopada wystąpiła Edyta Bartosiewicz. Na scenę wraca po kilkunastu latach przerwy, ale jej repertuar i głos ciągle mają wielką moc.
Mikołaj Sinicki
To było kilkanaście ciężkich lat. Artystka borykała się z załamaniem nerwowym, straciła głos, nie mogła śpiewać. Dlatego premiera jej nowego albumu była ciągle przekładana. Edyta Bartosiewicz wróciła jednak w wielkim stylu. Płyta Renovatio ukazała się w zeszłym roku i została ciepło przyjęta przez słuchaczy. W październiku tego roku pojawiła się reedycja debiutanckiej płyty Bartosiewicz zatytułowana Love & more.... Na podwójnym albumie znalazł się oryginalny materiał z 1992 roku oraz nagrania archiwalne i premierowe kompozycje. Właśnie z koncertem w ramach trasy Love & more... wokalistka zawitała do Białegostoku.
Wcześniej jednak publika mogła posłuchać artysty o pseudonimie Les Ki, który zaprezentował utwory m.in. z EP-ki Zaczyn. To ambitny, melodyjny pop z inteligentnymi polskimi tekstami. Wokaliście z gitarą towarzyszy zespół, który sięga po ciekawe instrumenty, np. banja czy syntezatory.
Po krótkiej technicznej przerwie na scenie pojawiła się Edyta Bartosiewicz.
- To będzie specyficzny koncert - zapowiedziała. - Wiele numerów nie jest tak popularnych, a wręcz nawet nieznanych. Chcemy, byście przeżyli z nami tę podróż.
Koncert otworzył utwór Love z debiutanckiej płyty artystki, do której - jak przyznała - ma wielki sentyment. Wydanie reedycji albumu można przecież porównać do nowego etapu w życiu.
Podczas występu można było usłyszeć utwory z płyty Renovatio, m.in. Niewinność, Italiano, Ryszard, Pętla, Upaść, by wstać czy Rozbitkowie. Nie brakowało oczywiście piosenek z Love & more...: promującej wydawnictwo Nie zabijaj miłości, Have to carry on czy Opowieść. Artystka przypomniała również dobrze znaną Miłość jak ogień. Zamieniała gitarę akustyczną na elektryczną. Z luzem, uśmiechem, pewnością w głosie. Towarzyszył jej zespół, w którego skład weszła nawet sekcja dęta.
- Powoli wracam do formy. Czuję się coraz lepiej - przyznała Edyta Bartosiewicz, dziękując jednocześnie fanom za wsparcie. - Nie było mnie długo. Teraz śpiewam i czuję, że coś ze mnie płynie. Czuję, że wy to odbieracie. To nie było jednak łatwe.
Białostocka publika gorąco przyjęła powrót artystki. Była owacja na stojąco i bis. Portal BiałystokOnline.pl patronował koncertowi.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl