Dziennikarz skazany za prowokację odwołuje się do Strasburga
Endy Gęsina-Torres kilka miesięcy temu usłyszał prawomocny wyrok. Dziennikarz nie składa jednak broni.
freeimages.com
Kilka miesięcy temu białostocki sąd okręgowy skazał dziennikarza, który złamał prawo, aby dostać się do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców. Mężczyzna w tym celu wykorzystał swoje kubańskie pochodzenie. Oficjalnie dziennikarze nie mogą wejść do strzeżonych ośrodków straży granicznej, w których przebywają cudzoziemcy czekający na decyzję sądu w swojej sprawie. Endy Gęsina-Torres na oczach policji przeszedł przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i dał się złapać. Udając, że nie zna języka polskiego, podał po angielsku fałszywe dane. Po kilku dniach zatrzymany cudzoziemiec trafił do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców. Przez trzy tygodnie dziennikarz obserwował i nagrywał ukrytą w zegarku kamerą, co dzieje się w ośrodku. Niestety, zauważył to jeden ze strażników. Dziennikarz wyznał, kim jest i opuścił ośrodek. Reportaż został ujawniony w telewizji publicznej.
Prokuratura zarzucała dziennikarzowi m.in. składanie fałszywych zeznań oraz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które nie miało miejsca. Najcięższy jednak zarzut to podrobienie dokumentów. Dziennikarz przyznał się do winy, jednak zaznaczył, że zrobił to w celach społecznych. W listopadzie 2013 roku sąd uznał reportera TVP za winnego, ale jednocześnie przyjął, że był to tzw. wypadek mniejszej wagi i odstąpił od wymierzenia mu kary. Endy Gęsina-Torres musiał zapłacić jedynie 2 tys. zł na cel społeczny. Po ponownym procesie kara grzywny została utrzymana. Wyrok jest już prawomocny, ale dziennikarz nie złożył broni. Endy Gęsina-Torres złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl