Dziennikarz skazany za prowokację. Musi zapłacić grzywnę
Endy Gęsina-Torres usłyszał prawomocny wyrok. Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał dziennikarza, który złamał prawo, aby dostać się do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców.
ŁW
Mężczyzna, aby dostać się do ośrodka, wykorzystał swoje kubańskie pochodzenie. Oficjalnie dziennikarze nie mogą wejść do strzeżonych ośrodków straży granicznej, w których przebywają cudzoziemcy czekający na decyzję sądu w swojej sprawie. Endy Gęsina-Torres postanowił jednak sprawdzić sytuację od wewnątrz. Na oczach policji przeszedł przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i dał się złapać. Udając, że nie zna języka polskiego, podał po angielsku fałszywe dane. Po kilku dniach zatrzymany cudzoziemiec, decyzją Sądu Rejonowego w Białymstoku, trafił do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców. Przez trzy tygodnie dziennikarz obserwował i nagrywał ukrytą w zegarku kamerą, co dzieje się w ośrodku. Niestety, zauważył to jeden ze strażników. Dziennikarz wyznał, kim jest i opuścił ośrodek. Reportaż został ujawniony w telewizji publicznej.
Prokuratura zarzucała dziennikarzowi m.in. składanie fałszywych zeznań oraz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które nie miało miejsca. Najcięższy jednak zarzut to podrobienie dokumentów. Dziennikarz przyznał się do winy, jednak zaznaczył, że zrobił to w celach społecznych. Oskarżonemu groziło 5 lat więzienia. W listopadzie 2013 roku sąd uznał reportera TVP za winnego, ale jednocześnie przyjął, że był to tzw. wypadek mniejszej wagi i odstąpił od wymierzenia mu kary. Endy Gęsina-Torres musiał zapłacić jedynie 2 tys. zł na cel społeczny. Po ponownym procesie kara grzywny została utrzymana. Wyrok jest już prawomocny.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl