Dzień Transplantacji. Wielu z nas nie odda narządów, ale chciałoby je przyjąć
We wtorek (26.01) obchodzimy Ogólnopolski Dzień Transplantacji. Z tej okazji specjaliści chcą uświadomić społeczeństwo, czym są transplantacje i jak często mogą one uratować czyjeś życie.
Justyna Fiedoruk
Dzień Transplantacji jest obchodzony co roku 26 stycznia – w rocznicę pierwszego udanego w Polsce przeszczepu nerki, który miał miejsce w 1966 roku w I Klinice Chirurgicznej Akademii Medycznej w Warszawie.
W 2011 r. zawarto Partnerstwo dla Transplantacji w województwie podlaskim. Jego celem jest upowszechnienie idei transplantacji w społeczeństwie oraz rozbudowa grupy koordynatorów transplantacyjnych w podlaskich szpitalach. Jak na razie akcja nie przynosi zbyt dobrych skutków.
Kościół popiera przeszczepy
Specjaliści podkreślają, że przeszczepy są popierane przez Kościół katolicki, czego dowodzą m.in. zapisy w katechizmie.
- W szpitalu, gdzie pełnię funkcję kapelana, nie spotykam się zbyt często z pytaniem o transplantacje, ale pamiętam sytuację, kiedy młody człowiek przechodził już na drugą stronę. Jego śmierć była spowodowana brawurą. Rodzina pytała o stanowisko kościoła co do przeszczepów. Powiedziałem wtedy, że jest to ostatni dobry uczynek, jaki człowiek może zrobić na ziemi. I wtedy usłyszałem słowa od taty, który powiedział, że zgadzają się na transplantacje tego wszystkiego, co jest tylko możliwe. Niech z tej bezsensownej śmierci inni rodzice mają radość. To było piękne - wspomina ks. Wojciech Demianiuk, kapelan SPOZOZ MSWiA w Białymstoku.
Na Podlasiu mało dawców
Wciąż jednak tylko jednostki decydują się na oddanie narządów swoich bliskich po ich śmierci. Specjaliści są przekonani, że jest to spowodowane zbyt małą świadomością ludzi, a sprawa jest dość poważna, ponieważ w 2015 roku w województwie podlaskim na milion mieszkańców przypadało zaledwie 7 dawców. Znacznie lepiej jest na warmińsko-mazurskim – 20 dawców na milion mieszkańców, zaś w mazowieckim – 15.
Przykładem rzadkości transplantacji jest Krzysztof Zalewski. Mężczyzna czekał na przeszczep ponad 2 lata.
- Nie ma tych przeszczepów, bowiem naród jest niedoinformowany. Brak wiadomości w środkach przekazu, człowiek najwidoczniej jest też zaganiany i nie interesuje się takimi sprawami. Czekałem na przeczep 2,5 roku, w tym czasie byłem dializowany. Z mojego punktu widzenia to długo – mówił Zalewski. - Było to ciężkie również dla rodziny – dodał.
Decyzja - nie tuż po śmierci
Ludzie na co dzień nie zastanawiają się nad przeszczepami. Powodem mają być m.in. zbyt rzadkie i słabe akcje mające je rozpowszechnić. Moment odejścia kogoś bliskiego nie jest dobrą chwilą na zastanowienie się nad tym. Rodzina powinna być na taką ewentualność przygotowana znacznie wcześniej, by mogła poznać opinię członków rodziny na ten temat.
- Konieczne są akcje medialne, informowanie, by w rodzinach były rozmowy na ten temat. Bliscy powinni wymieniać między sobą swoje opinie. Wiele osób słyszy pytanie o transplantacji, gdy umiera ktoś bliski, to nie jest dobry moment na takie decyzje - twierdzi profesor Beata Naumnik, konsultant wojewódzki w dziedzinie nefrologii.
Kilkanaście lat temu profesor Rowiński przeprowadził badania. Zapytał respondentów, czy po swojej śmierci oddaliby swoje narządy do celów transplantacyjnych. 40% ankietowanych odpowiedziało pozytywnie. Te same osoby zostały zapytane również o to – czy w razie konieczności przyjęłyby narząd, gdyby zaszła potrzeba transplantacji. I tu odpowiedź tak zaznaczyło 97% badanych. Zdaniem specjalistów jest to więc nie lada problem.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl