Dziecko nie przeżyło. Lekarz został uniewinniony
Kobieta urodziła martwe dziecko. Komplikacje pojawiły się na końcowym etapie ciąży. Lekarz, który wówczas badał pacjentkę, usłyszał zarzuty (m.in. nieumyślnego spowodowania śmierci), od których jednak został dziś uwolniony.
pixabay.com
Tragedia matki
W październiku 2013 r., w Białymstoku doszło do traumatycznego i dramatycznego zdarzenia. Kobieta, która była w zaawansowanej ciąży, wcześniej przebiegającej bezproblemowo, zgłosiła się do polikliniki, ponieważ nie odczuwała ruchów płodu. Ostatecznie urodziła martwe dziecko.
Lekarzowi, który wykonywał badanie KTG (monitorowanie czynności serca płodu, a także czynności skurczowych mięśnia macicy), zarzucono nieumyślne spowodowanie śmierci oraz narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Pierwszy sąd, który zajmował się tą sprawą, umorzył postępowanie. To samo zrobiła prokuratura. Jednak pokrzywdzona nie zgodziła się z takim stanem rzeczy. Dlatego też kwestią tą zajął się Sąd Rejonowy w Białymstoku.
Lekarz jest niewinny
We wtorek (20.03) zapadł wyrok. Lekarz został uniewinniony od popełniania zarzucanego mu czynu, a koszty procesu, który toczył się za zamkniętymi drzwiami, pokryje Skarb Państwa.
Kluczowym dowodem, jak się okazało, była ocena wyniku badania KTG.
- Lekarze [biegli, w większości profesorowie, specjaliści z wieloletnim doświadczeniem – przyp. red.], którzy byli przesłuchiwani w tej sprawie, którzy zapoznali się z wynikiem badania KTG, stwierdzili, że ten wynik badania był prawidłowy, mieścił się w granicach normy i nie uzasadniał dalszych badań diagnostycznych - mówiła po ogłoszeniu orzeczenia sędzia Barbara Paszkowska.
Sędzia wskazała również, że oskarżony nie był lekarzem prowadzącym ciążę i pełnił jedynie dyżur w dniu, kiedy pokrzywdzona zgłosiła się na badanie. Badanie wykonał, ocenił i nie było podstaw do tego, żeby podejmował wobec pacjentki inne działania. Poza tym USG dopplerowskie (mierzenie przepływu krwi w żyłach i tętnicach) przeprowadzone na trzy dni przed wizytą w poliklinice wskazywało na pełny dobrostan płodu oraz brak cech niedotlenienia i anemizacji płodu, co z kolei nie zapowiadało, że dziecko niedługo umrze.
- Patologia z powodu której zginął płód, zaciśnięcie się węzła prawdziwego pępowiny, nie może być wykluczona poprzez badanie dopplerowskie, gdyż jest to sytuacja chwili, co również podkreślali lekarze zeznający w tej sprawie – tłumaczyła argumentując wyrok sędzia Barbara Paszkowska.
Poza tym zdaniem sądu oraz biegłych nie było tu także powodów do wykonania cesarskiego cięcia.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl