Dźgnięcie nożem na Leśnej Dolinie z motywem zazdrości i używkami w tle. Zaczął się proces
Wiadomo, że doszło do 4-krotnego dźgnięcia nożem o długości 20 cm. Co się wydarzyło? Kto był pijany, a kto brał narkotyki? I o co poszło? Wszystkie te kwestie wyjaśnia sąd. W czwartek ruszył proces dziewczyn oskarżonych o próbę zabicia znajomej.
Dorota Mariańska
Dwie młode dziewczyny stanęły przed sądem
W czwartek (29.12) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces dziewczyn, które brały udział w przestępstwie. 23-latka została oskarżona o to, że chciała zabić koleżankę. Natomiast drugiej z dziewczyn, czyli 22-letniej K.F. (sąd nie pozwolił na podawanie imienia i nazwiska ze względu na ochronę danych osobowych), śledczy zarzucają zacieranie śladów przestępstwa.
Na początek cofnijmy się w czasie. Prokuratura ustaliła, że 18 czerwca tego roku w jednej z szeregówek na białostockim osiedlu Leśna Dolina, po całonocnej imprezie (oskarżone twierdzą, że to R.R. wtargnęła z kolegami do domu w którym była D.S i jej koleżanki), między D.S. a R.R., które pozostawały ze osobą w konflikcie, doszło do szarpaniny, w trakcie której D.S. zadała R.R. co najmniej 4 ciosy nożem (o długości 20 cm) w okolice brzucha.
Obrażenia, których doznała kobieta, spowodowały wstrząs krwotoczny i uszkodzenie śledziony skutkujące jej usunięciem, co stanowiło chorobę realnie zagrażającą życiu. Poszkodowana R.R. operowana była przez 4 godziny, następnie 4 dni leżała w śpiączce farmakologicznej.
Warto dodać, że obecni na miejscu zdarzenia świadkowie udzielili pokrzywdzonej pierwszej pomocy i wezwali pogotowie ratunkowe. W tym czasie D.S. i K.F., zdaniem śledczych, ukryły narzędzie zbrodni i zacierały ślady przestępstwa.
Wyjaśnienia oskarżonych i pokrzywdzonej
Oskarżone nie przyznają się do winy.
- Nie chciałam zrobić jej krzywdy. Nie wiem, ile alkoholu wtedy wypiłam. R.R. przysłała smsa, w którym napisała, że przyjdzie nas zabić, tzn. ona i jej znajomi. Groziła, krzyczała. Zawsze była agresywna. K.F. schowała się w łazience. R.R. podbiegła do mnie, uderzyła mnie w twarz i połamała nos. Próbowałam się bronić. Miałam nóż w ręku, bo wcześniej kroiłam warzywa na imprezę. Nigdzie nie uciekałam po zdarzeniu. Znam R.R. od kilku lat, nigdy jej nie lubiłam, cały czas mnie zaczepiała. Z tego, co wiem, to ona bierze narkotyki. Wtedy była bardzo agresywna. Nie wiem, jak zadałam ciosy R.R., czułam się wtedy delikatnie pijana – mówiła w postępowaniu przygotowawczym główna oskarżona D.S.
- Pamiętam, że R.R. do nas wydzwaniała i wysyłała smsy z groźbami, np. rozwalę wam głowy. Ja odruchowo, nie wiedząc, co się stało, odkręciłam kran w łazience. Tylko D.S. trzymała ten nóż. Ja pobiegłam po torbę medyczną mojej mamy, chciałam zatamować krwawienie u R.R. My tego dnia paliliśmy marihuanę, nie wiem, czy D.S. też paliła - dodawała K.F. oskarżona o pomoc w zacieraniu śladów.
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawiła przed sądem pokrzywdzona R.R., która domaga się 50 tys. zł zadośćuczynienia:
- Zaczęło się od wyzwisk przez telefon. Poruszana była kwestia znajomości z Rafałem. D.S. zadzwoniła i bardzo nalegała na spotkanie. Chciała się spotkać natychmiast. Padały wulgaryzmy, wyzwiska dotyczące mojego spotykania się z byłym chłopakiem oskarżonej. Ona była niezadowolona, że spotykałam się z Rafałem. Nie groziłam jej. Ona miała rękę schowaną za sobą. Zdążyłam tylko podbiec i poczułam ciepło z lewej strony brzucha. To ona pierwsza zaatakowała i kilka razy mnie dźgnęła. Możliwe, że chciałam ją odepchnąć, stąd krew na jej twarzy. Wydaje mi się, ze D.S. zaplanowała to wszystko, żeby zrobić mi krzywdę. Ja wtedy, przed tym, jak spotkałam się z D.S., wypiłam dwa piwa i kieliszek słodkiej wódki. Wówczas nie zażywałam narkotyków i nigdy wcześniej też tego nie robiłam. D.S. chce mnie oczernić.
Pokrzywdzona zaprzeczyła także, że kierowała pod adresem oskarżonej D.S. słowa takie jak: dowalę jej, zajebię ją oraz suko, i tak cię znajdę.
Na pierwszej rozprawie sąd przesłuchał również 4 świadków: 2 policjantów, którzy interweniowali tego dnia, kolegę, który był na miejscu zdarzenia oraz brata oskarżonej K.F. Policjantka zeznała, że nie było widać, żeby oskarżona D.S. znajdowała się pod wpływem używek.
Na następnej rozprawie, w połowie stycznia, wyjaśnienia złoży 5 kolejnych świadków i biegły z zakresu medycyny sądowej.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl