Dworzański pozostanie marszałkiem. PiS zbojkotowało głosowanie
Głosami 13 radnych Jarosław Dworzański pozostaje na stanowisku marszałka województwa podlaskiego. Radni PiS nie wzięli udziału w głosowaniu.
E.S.
13 radnych było przeciw odwołaniu marszałka, 1 wstrzymał się od głosu oraz oddano jeden głos nieważny. Tym samym Jarosław Dworzański pozostanie na stanowisku marszałka województwa. W głosowaniu nie uczestniczyli radni Prawa i Sprawiedliwości.
- Tak się boicie, że nawet nie chcecie rozmawiać - zwracał się podniesionym głosem, wymachując ręką szef PiS-u w podlaskim sejmiku, Dariusz Piontkowski. Po czym on i przedstawiciele jego klubu ostentacyjnie opuścili obrady.
Zanim to jednak się stało, sugerowali, że sesja odbywa się nie zgonie z prawem (zdaniem niektórych powinno upłynąć 7 dni od powiadomienia sejmiku o jej zwołaniu do czasu obrad). Gdy prawnicy nie potwierdzili ich zastrzeżeń, podniosła się dyskusja dotycząca porządku obrad.
Radni Prawa i Sprawiedliwości wnioskowali, by po zaplanowanym w programie sesji wystąpieniu marszałka przeprowadzić dyskusję. Aby do tego doszło potrzebna była jednak zgoda wnioskodawców (13 radnych PO, PSL i SLD, którzy zaproponowali by zwołać sesję na ten poniedziałek). W ich imieniu wypowiadał się sam Dworzański, który nie przychylił się do ich postulatu.
Gdy to nastąpiło, radni PiS opuścili salę sejmiku.
- Trudno udowodnić, że nie jest się wielbłądem, ale muszę bronić swego imienia - przed przystąpieniem do głosowania, Dworzański wygłosił przemówienie, w którym ustosunkował się do zarzutów, jakie mu postawiła prokuratura z Olsztyna.
Z sali zapytał szefa departamentu kultury Anatola Wapa czy to on układał wymagania do jednego z konkursów na stanowisko urzędnicze, na co dostał pozytywną odpowiedź (wg śledztwa robił to Zbigniew Nikitorowicz, układając konkurs pod konkretną osobę). Dworzański mówił także o historii ubiegania się siostrzenicy byłego wicemarszałka o zatrudnienie w urzędzie (dopiero za 7 razem została przyjęta do pracy).
Dworzański podnosił ponadto kwestię nieprawidłowości, jakich według niego miał dopuścić się jego poprzednik na stanowisku marszałka, Dariusz Piontkowski, przy zatrudnianiu urzędników.
- To nie jest tak, że jak się wrzuci granat do szamba, to będzie on raził tylko materiałem, który ma wewnątrz - mówił Dworzański. Kwestia dotyczy sprawy obecnej pracownicy CBA, która w 2008 r. miała być niezgodnie z prawem zatrudniona w urzędzie po interwencji Piontkowskiego, a teraz prowadzi śledztwo dotyczące Dworzańskiego.
E.S.