Aktualności

Wróć

Dwie twarze: Znów zaspałem na Oscary [FELIETON]

2015-02-23 00:00:00
Brawo Ida! Brawo Polacy! Dziś cały Białystok odsypia wczorajszą noc Oscarów.
freedigitalphotos.net/Danilo Rizzuti
Jeżeli czytasz ten tekst w poniedziałek 23 lutego, to najprawdopodobniej ledwo siedzisz, Twoje powieki są ciężkie niczym ołów, a telefon ledwie wytrzymał uderzenie, które miało wyłączyć budzik. Większość ludzi z Twojej pracy wzięła dzień wolny na żądanie, nie było porannych korków. Windy i autobusy jeżdżą dziś wolniej. Wszyscy w nocy oglądali Oscary – a ja zaspałem.

Różnica czasu niestety kolejny raz dała o sobie znać. W takich chwilach, kiedy spełniamy swój patriotyczny obowiązek, okazuje się, komu naprawdę zależy na naszej ojczyźnie, na jej sukcesach i międzynarodowej sławie. Kiedyś siedzieliśmy po nocach, żeby obejrzeć kilkusekundową walkę Andrzeja Gołoty – dziś jakże odmienne wrażenia estetyczne i kulturalne wymuszają bezsenność.

Wielu z nas miało szczere chęci. Przygotowany popcorn, termokubek z kawą, może jakieś piwko. I wielu poległo na tym polu walki z własnymi słabościami. Kolejna godzina mijała, coraz mniej sił, a zegarek jak na złość zwalnia, a każda godzina trwa tylko piętnaście minut… telewizyjna ramówka oczywiście nie pomaga.

I tu okazuje się, kto naprawdę jest pasjonatem kina. Kto szczerze i z całych sił stoi za polską kinematografią. Kto potrafi zmobilizować swoje komórki i wytrzymać do tej historycznej chwili.

Może to i jest fajne. Może warto i należy siedzieć, męczyć się i resztką sił usłyszeć te werdykty – zobaczyć na żywo laureatów i pogratulować sobie wytrwałości. I pochwalić się później wszystkim znajomym że Ida dostała Oscara. Tylko że przecież wszyscy już to wiedzą – z pierwszych wiadomości. Chociaż spali o czwartej rano, kiedy ta historyczna chwila miała miejsce.

Jest sens się męczyć?

Z drugiej strony:

Dla prawdziwego kibica być na meczu a sprawdzić wyniki w necie – to jest różnica. Dla fana Andrzeja Gołoty usłyszeć w radiu wynik walki a zobaczyć idola na żywo – leżącego na deskach po kilkudziesięciu sekundach – to jest różnica. Każdy kinomaniak wie, jakie wypieki na twarzy pojawiają się podczas tej wyjątkowej chwili, kiedy nasz polski film zostaje wyróżniony przez cały świat. To trzeba widzieć na żywo.

W takich momentach trzeba być. Trzeba po prostu być. Nie spać. Oglądać. Trzymać kciuki. Trzeba uczestniczyć i patrzeć, jak tworzy się historia.

Ja zaspałem.
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl