Dwie twarze: Żebrać to trzeba umieć! [FELIETON]
Pomagasz sam czy wierzysz w organizacje charytatywne? Kupisz bułkę czy odeślesz do Caritasu?
Cały świat obiegło zdjęcie naszych białostockich narodowców dumnie prężących pierś pod katedrą, wśród transparentów i haseł o miłości do ukochanej ojczyzny. I oczywiście jak zwykle – tam, gdzie dwóch Polaków, tam trzy różne opinie. Komentarzy w bród – tych afirmacyjnych i tych krytykanckich. Jedni murem za polskością, inni za multikulti i peace for all. Białystok stał się centrum Wszechświata – a przynajmniej centrum Wszechpolski.
A mnie uderzyło co innego. Pomyślałem sobie, jakież to szczęście, że akurat na ten moment nie pojawił się żaden z tak częstych gości katedralnych schodów. Tak, tak, chodzi o klęczących potrzebujących, którzy na tekturowej karteczce lub werbalnie wyrażają swoje potrzeby materialne, których pożałował im świat. Dlaczego szczęście? A dlatego, że najczęściej są to narodowości, krótko mówiąc, nie darzone sympatią przez narodowców.
I naszła mnie refleksja – czy ci bezdomni i biedni, którzy klęczą na tych schodach naprawdę są bezdomni i biedni? Tyle krąży historii o ich nieuczciwości i o tym, że zwyczajnie żerują na naszym współczuciu, naszej naiwności, a tak naprawdę pławią się w luksusie i tylko zarabiają na życie w tak wymyślny sposób. Czy kiedykolwiek poznamy prawdę o nich? Prawdziwa bieda – czy po prostu zawód?
Z drugiej strony:
Ileż to razy mijając leżącego na chodniku o piątej rano zastanawiałeś się: pijany czy chory? Mnie zawsze trąci taka myśl. I zawsze się zatrzymuję. Ile razy normalny, zwykły człowiek umarł na zawał, bo wszyscy myśleli, że leży pijany? Jak często chorzy na padaczkę są obrażani, kiedy ludzie mylą ich z menelami co brudni tarzają się na ziemi?
Nigdy nie wiesz, czy ten, co klęczy pod sklepem udaje i zwyczajnie zbiera na wódę, czy naprawdę ma chore dziecko, które siedzi głodne gdzieś w parku. Coraz mniej w nas empatii, stajemy się cyniczni i wszystkich żebraków wrzucamy do wora z napisem pijak. Żebrać to trzeba umieć - śmiejemy się.
Zawsze, kiedy zaczepia mnie człowiek zaczynając rozmowę: jestem bezdomny i nie jadłem od trzech dni, a moja rodzina nie ma gdzie mieszkać, tysiąc myśli przychodzi mi do głowy. Nie brakuje nam asertywności, żeby powiedzieć: spadaj. Ale jeśli możemy pomóc? Jeśli naprawdę ktoś potrzebuje? Pomożesz sam czy wierzysz w organizacje charytatywne? Kupisz bułkę czy odeślesz do Caritasu?
Co zrobisz?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl