Dwie twarze: Z pieskiem do opery? [FELIETON]
Kiedyś do teatru czy opery szło się w pełnej zbroi, nawet jeśli dres - to na kancik. A dziś? Eh...
Michał Kardasz
Miałem ostatnio fajną rozmowę z dawnym kolegą. Wspominaliśmy, jak to jeszcze parę lat temu chodziło się do pracy w garniturze i pod krawatem. Pełny rynsztunek i lśniące zęby - pod rygorem ostrej reprymendy. Taki był styl. Nawet pan od mrożonek w środku lata do spożywczaka zajeżdżał pod krawatem. Na sztywno - taki styl. Dużo się zmieniło od tego czasu.
Miejsca takie jak teatr czy opera budziły kiedyś taki dreszczyk, respektu jakiegoś, jakiejś niezwyczajności. I szło się tak samo - w pełnej zbroi, nawet jeśli dres - to na kancik. Był szacunek - nie gadało się przez komórkę, nie jadło sałatki jarzynowej w czasie występu. Nawet gumy się wypluwało przed wejściem.
Świat ostro poszedł do przodu. Dzisiaj w operze robi się urodziny, zakończenia roku, przyjęcia weselne, festyny z dmuchańcami i sylwestra z własnym koszyczkiem. Nie było jeszcze giełdy warzywnej i wystawy kotów. Ale wejdziesz na bosaka i z pieskiem. Na razie tylko na dach, od czegoś trzeba zacząć.
Z drugiej strony:
Świat ostro poszedł do przodu. Nabieramy wszyscy zdrowego dystansu. Do wszystkiego. I fajnie. Stereotyp o kulturze wysokiej poszedł na bezrobocie i nagle okazało się, że teatr to nie sztywniacki event dla wybranych, którzy umieją sami zawiązać krawat i wiedzą, co to butonierka. I każdy może być sobą.
Trochę niesłusznie naskakiwaliśmy jednak na naszą operę. Że cośtam słabo słychać i że twarde siedzenia - mówili krytykanci. Rozprzedane karnety i bilety mówią, że jest dobrze. I jeszcze zostaje czas i miejsce, żeby zaprosić ludzi bardziej na luzie - na jakiś piknik czy festyn. Moim zdaniem, rewelacja.
A że można na terenie opery rozłożyć kocyk i pieska wziąć ze sobą? No chyba nie jest to sprzeniewierzenie się Terpsychorze czy innej Melpomenie. I nikt z szacownych sztywniaków, do dziś pastujących kościołowe pantofle przed każdym przedstawieniem, raczej nie ma pretensji, że kultura wysoka otwiera swe podwoje przed prostaczkami w adidasach.
Czy jednak za luźno? Jak myślicie?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl