Aktualności

Wróć

Dwie twarze: Też masz jesienny dół? [FELIETON]

2017-09-04 07:59:14
Nie wiedzieć dlaczego, właśnie jesienią wielu ludziom spada ciśnienie i melancholijnie zanurzają się we własny dół.
pixabay.com
Pamiętacie początek września bez deszczu? Ja też nie. Nawet w dzieciństwie, początek roku szkolnego czy pierwsze wędrówki z plecakiem do szkoły upływały pod znakiem kaloszy. Zimno, brzydko i smutno. Wydaje się, że ktoś celowo programuje pogodę, żeby spotęgować żal za wakacjami i podkreślić, że właśnie kończy się dziecinna beztroska. I to akurat można zrozumieć, bo dla dzieci i młodzieży czasem trzeba coś mocniej podkreślić, żeby dotarło. Ale co my, dorośli, jesteśmy winni?

Jesień statystycznie jest okresem wzmożonych depresji i wizyt u psychoanalityków. Nie wiedzieć dlaczego, właśnie jesienią wielu ludziom spada ciśnienie i melancholijnie zanurzają się we własny dół. To jesienią wszystko wydaje się gorsze, mniej ciekawe, świat traci swoje barwy. Statystycznie.

Wygląda na to, że jesteśmy tak wielkimi zakładnikami pogody, że nagłe załamanie na granicy sierpień-wrzesień potrafi nas też załamać. Dziwny ten świat. Ktoś, kto potrafiłby sterować porami roku, miałby niezłą władzę. Dziś dzieciaki rozpoczynają rok szkolny. Większość rodziców – razem z nimi. Szkoła, zajęcia pozalekcyjne, korepetycje, kursy, baseny i inne. Zaczyna się jesienny dół.

Z drugiej strony:

Po pierwsze, jesień wcale się jeszcze nie zaczęła – tak wynika z kalendarza oraz wierzeń starożytnych Azteków, którzy uważani byli za największych optymistów w Ameryce Północnej. To, że czasem coś popada, nie oznacza zaraz, że trzeba lamentować i popadać w depresję – nie rozpowiadajcie za bardzo, ale mokre ubrania wysychają! Gdzieś w okolicach XV w. wynaleziono również urządzenie nazywane dziś parasolem, które warto doliczyć po prostu do szkolnych zakupów.

Po drugie, nie dla każdego szkoła czy powrót do pracy po urlopie oznacza depresję. Słyszałem, że są tacy, którzy lubią chodzić do szkoły i są tacy, którzy lubią swoją pracę. I oni nie wpadają w jesienny dół – oni biorą się w garść i z uśmiechem na ustach przeganiają szare chmury. Żaden deszczyk nie zniszczy im radości życia.

Po trzecie wreszcie, dla większości z nas nie jest to pierwsza ani ostatnia jesień w życiu. Było chyba trochę okazji, żeby sprawdzić, że nie taki diabeł straszny. Szarość kojarząca się z wyciem syren i deszczem, który zawsze pada na rozpoczęcie roku, kończy się wraz z żółknącymi liśćmi, a spacery pośrodku tego, co New York Times nazywa złotą polską jesienią, są naukowo udowodnionym antydepresantem. Głowa do góry!
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl