Dwie twarze: Teatr się wali [FELIETON]
Sztuczność nie jest zdrowa, dlatego do kina, teatru, na basen czy do kościoła idę jak chcę. W sandałach i bluzie z kapturem, tak jak wygodnie. A jak będzie ciepło, w samych gatkach pójdę.
freeimages.com
Mijam próg i zmieniam się w jednej chwili. Jestem pół głowy wyższy, plecy wyprostowane, oddech płytki. Oczy szerzej otwarte, uważam na każdy swój krok i gest. Odzywam się półgłosem, nie dłubię w nosie, sprawdzam ukradkiem, czy włosy leżą jak trzeba. Też tak masz w teatrze?
Kiedyś kino pachniało popcornem, na filmie latały puszki, zdejmowało się buty, a nogi lądowały na przednim wolnym fotelu. W teatrze nie pachniało niczym. Było czysto, cicho, dostojnie. Na seansie siedziało się prosto, nie żarło nic i nie gadało na głos. Czasy się zmieniają...
W miniony weekend byłem w teatrze. I w kinie. I co? Totalnie żadnej różnicy. W kinie nawet było chyba ciszej i bardziej kameralnie. W teatrze za to przeżyłem szok. Nie jestem może jakimś, za przeproszeniem, teatrofilem, ale takiej masakry się nie spodziewałem.
Jedna wielka biba. Tu ktoś chicholi się z kimś przez komórkę, parę rzędów dalej dwie laski obgadują trzecią. Za mną koleżanka cynicznie wytyka koledze, że do teatru przyszedł w swetrze i bez krawata. Brakowało rzucania popcornem i gniecenia puszek po coli. Normalnie – gimbaza na wakacjach.
Z drugiej strony:
Może już czas skończyć z tymi konwenansami, konwencjami, sztywniarstwem, savoir–vivre’m i sztucznym pompowaniem atmosfery. Widz XXI wieku to nie gentelman w gajerze i paniusia w garsonce. Dzisiaj czasy są swobodne. Jest luz. Po co to komplikować?
To teatr, opera i filharmonia powinny się przestawić na nową erę. My chcemy się bawić w kulturę wysoką na własnych zasadach. Kto powiedział, że do końca świata człowiek ma czuć respekt przed sceną i żywym aktorem?
Jeżeli mam ochotę na chipsy, to będę chrupał – czy to Skrzypek na dachu, czy Zapiski oficera Armii Czerwonej. Popiję piwkiem jeszcze przed przerwą – kto mi zabroni? Jest wolność czy nie? Sztuczność nie jest zdrowa, dlatego do kina, teatru, na basen czy do kościoła idę jak chcę. W sandałach i bluzie z kapturem, tak jak wygodnie. A jak będzie ciepło, w samych gatkach pójdę.
Jedno tylko wciąż się nie zmienia: do dyskoteki bez pantofli nie wejdę...
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl