Dwie Twarze: Studniówka: Fryderyk Chopin, Ed Sheeran – co będzie dalej? [FELIETON]
2018-02-12 07:53:12
Układy taneczne na studniówkach stają się coraz bardziej finezyjne i fikuśne, a podkład muzyczny daleki od Chopina. Kto następny – Zenek Martyniuk?
pixabay.com
Bale studniówkowe, od kiedy przeszły z sal gimnastycznych do ekskluzywnych lokali a abiturientów wiozą limuzyny, w rytm Ona Tańczy dla mnie, nie przestają zadziwiać rozmachem i finezją. Na szczęście przyszli maturzyści już zorientowali się, że pantofle od Gucciego i najdroższy szampan to nie wszystko – i coraz częściej idą w jakość. Nie oznacza to, oczywiście, że rodzice przestali brać kredyty hipoteczne, by wyprawić syna lub córkę na studniówkę. Ale teraz przynajmniej ma to również jakiś styl.
Polonez, który od czasów pradawnych plemion indiańskich był tańcem rozpoczynającym bal maturalny, mocno znudził młodzież. Teraz obok (albo zamiast) naszego narodowego kompozytora, w ruch idą też inni – ci współcześni. Pokicawszy w rytm Poloneza, uczniowie odkrywają prawdziwego asa i odstawiają coraz bardziej wyrafinowane pokazy. Hitem tegorocznych imprez jest Ed Sheeran, którego na warsztat wzięła jedna ze szkół – ze znakomitym skutkiem zresztą. Idąc tym tropem, kolejne roczniki już zaczynają ćwiczyć układy do klasyków takich jak Miłość w Zakopanem czy Despacito. Tylko patrzeć, jak pojawią się fikuśne układy do naszych regionalnych sław – jak Cochise czy Lukasyno. Czekamy!
Z drugiej strony:
Nie ma chyba nic bardziej integrującego ludzi niż taniec. Wszystkie te układy i wspólny udział w uroczystym odtańczeniu oficjalnego tańca na studniówce dają jakieś poczucie, że dzieje się coś ważnego. Przygotowania, nauka kroków, wspólny czas podczas i po lekcjach, mocno integruje ludzi – i o to głównie w tym chodzi, chyba. Czy to Chopin czy Zenek Martyniuk, jeżeli jest to ładne i da się oglądać bez żenady, to wypada po prostu przyklasnąć i dać się ludziom po prostu bawić.
Sam fakt, że młodzież w wieku, który cywilizowany świat dorosłych nazywa okresem buntu, chce coś takiego zorganizować i wyrwać się poza pewnego rodzaju schematy polegające wyłącznie na obowiązkowym odtańczeniu Poloneza, wart jest odnotowania w kronikach historycznych jako pewnego rodzaju ewenement. Potrafią nauczyć się i pokazać coś fajnego – i nikt przy tym nie zginął, nic sobie nie złamał, nie polało się morze alkoholu, nikt nie zachowuje się niestosownie. Powstaje za to coś ciekawego i naprawdę smacznego.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z
Polityka cookies
. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie w Twojej przeglądarce