Dwie twarze: Siema! [FELIETON]
Zaczęła się coroczna kampania nienawiści wokół jednego z największych dzieł dobroczynnych jakie kiedykolwiek zaistniały w polskiej rzeczywistości. Zapadłe w wielomiesięczny sen hieny znów ujadają – atakują, krytykują, szkalują i pomawiają. Typowo polskie.
Tyle już lat funkcjonuje fundacja dająca nadzieję na lepsze jutro w wielu placówkach służby zdrowia. Tyle już lat respiratory i inkubatory z czerwonym serduszkiem ratują nasze dzieci, a karetki sygnowane logiem WOŚP przemierzają na sygnale miejskie zakamarki, by nieść pomoc.
I niech mówią złośliwi, że nasz Pan Jureczek kochany jest nieuczciwy, że coś ukrywa, że kręci. Przecież żeby nie jego żółte spodnie, jego charyzma, silna osobowość i wielka chęć stworzenia czegoś wielkiego, nie byłoby tego wszystkiego. To jego urocze jąkanie i czerwone okulary pociągnęły za sobą tłumy. A chrypa na koniec każdego finału dowodzi, jak bardzo szczere i autentyczne jest to dzieło.
Te wszystkie sprzęty, karetki i projekty są prawdziwe. Zostały i zostaną opłacone za pieniądze z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Uczciwie. Wszystkim, którzy się dorzucili – wielkie i soczyste: Siema!
Z drugiej strony:
Wyobraź sobie taką sytuację. Pracodawca płaci Ci pensję. Od kwoty brutto odprowadzane są pewne koszty. Jedna składka, druga, piąta, siódma. Zostaje określona kwota, która zasila Twoje konto. Zawsze ta sama.
A teraz wyobraź sobie inną sytuację. Pracodawca płaci Ci pensję. Wiesz, że od kwoty brutto odprowadzane są pewne koszty. Chcesz wiedzieć, ile dostaniesz na konto, więc pytasz, ile wynoszą te koszty. A Twój szef mówi ci: jak śmiesz się dopytywać! Płacę Ci zawsze w terminie, zarabiasz sporo, o co ci chodzi? Czy to ważne – tyle czy tyle...
A ty nadal chcesz wiedzieć, bo to są Twoje pieniądze i Twoje składki.
I tak jest z WOŚP. Gra orkiestra, jest show, są puszki, kwota rośnie na wielkim ekranie. Bijemy rekordy hojności z roku na rok. Ja i Ty. Bo to są nasze pieniądze – te w puszce. Kupujemy coraz więcej karetek. Ja i Ty. Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego bez Wielkiego Lidera, któremu wielki szacun i wielkie Siema.
I – jak z tą wypłatą – każda złotówka z puszki finansuje respirator – i pokrywa jakieś koszty. To zupełnie naturalne przy tak wielkiej machinie Świątecznej Pomocy. I nikt nie ma pretensji. Sęk w tym, że ktoś zadał pytanie – gdzie konkretnie są te koszty i kto ile zarabia. I się zaczęło.
Pan Jerzy mógł stanąć jak facet i powiedzieć: ja jestem twarzą tej akcji. Jam jest jej szefem, sztandarem, nadzieją i podwaliną. Odpalam sobie dziesięć procent. Komu nie pasuje, niech nie daje. Kto jest ze mną – akceptuje to że ja też muszę z czegoś żyć.
Ale nie. Pan Jerzy zapytany o szczegóły finansowe mówi: jak śmiesz mnie pytać? Ja ratuję Wasze dzieci, kupuję karetki, trzymam wszystko w kupie – a ty pytasz o to ile ja z tego mam???. Zasłanianie się chorymi dziećmi jest słabe. Uchylanie się od odpowiedzi też.
Chcę wiedzieć. Bo to są też moje pieniądze. I chce wiedzieć, ile z każdej złotówki naprawdę ratuje życie dzieci, a ile budżet domowy organizatora. I mam prawo pytać. Siema!
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl