Dwie twarze: Reszty nie trzeba [FELIETON]
Nie sprzedam Panu tego pączka – i co mi Pan zrobisz?.
pixabay.com
Reszty nie trzeba, albo będę grosik winna to całkiem często spotykane reakcje. A mieliście kiedyś tak, że Pani Henia z piekarni mówi: nie wydam Panu reszty – i już? Taka sytuacja: masz w kieszeni, powiedzmy, stówę. Głód skręca kiszki jak mama mokrą ścierkę. Kolejka w sklepie nie pomaga – do kasy podchodzisz już wściekły. A Pani mówi: nie mam wydać. Proszę iść sobie rozmienić na drobne. A pączek kosztuje 1,29zł. Masakra. Czy ona w ogóle ma prawo tak zrobić?
Myślę, że w Białymstoku taka sytuacja nie zdarza się często, ale – niestety – pani Henia ma takie prawo. I Pan Tadek z ryneczku, i nawet Lusia w Biedronce. A jak zaczniemy fikać i się awanturować, to przyjdzie Pan kierownik i, parafrazując znany tekst, którego młodsi nie pamiętają, rzuci: nie sprzedam Panu tego pączka – i co mi Pan zrobisz?. A w sklepie na Antoniuku pojawi się nasze zdjęcie z napisem tych klientów nie obsługujemy.
Artykuł 535 kodeksu cywilnego rzeczywiście uznaje transakcję za dokonaną wtedy, gdy sprzedawca otrzyma sumę, jaka jest faktyczną ceną danej rzeczy. Nigdzie nie ma mowy o wydawaniu reszty. Masakra, co?
Z drugiej strony:
Gdyby taka pani Henia z piekarni na Białostoczku albo Edek z giełdy warzywnej raz czy drugi zagrali tekstem pod tytułem: nie wydam Panu reszty – i co mi Pan zrobisz... – to za miesiąc zamykaliby biznes. I dlatego, zwyczajowo przyjęło się, że mają drobne w razie czego. I choć obowiązku faktycznie nie ma, robią tak, bo nas lubią.
Jest jeden haczyk na takich, co rzeczywiście chcieliby zrobić nam na złość i mimo stania w kolejce po tego pączka, odmówić nam wydania reszty. Art. 135 tego samego kodeksu cywilnego jest paragrafem, którym można postraszyć krnąbrnego kasjera. Mówi on, że karze podlega ten, kto bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży towaru. I pozamiatane. Ewentualny konflikt rozwiązujemy w dwie sekundy, cytując paragrafy jak z rękawa.
Oczywiście, rzadko zdarza się, że ktoś nie chce wydać, ktoś nie ma drobnych, ktoś nie chce sprzedać i tak dalej. My tu, w Białymstoku, raczej przyjaźni i zgodni jesteśmy. Ale – gdyby coś – to warto wiedzieć, jak jest. Empatia po obu stronach jest ważna, ale po obu stronach jest też ważny interes, czasami. U nas przykładowo głód i brak drobnych, u Pani Lusi – nuda, zmęczenie… i brak drobnych.
Dobrego tygodnia!
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl