Dwie twarze: Przejścia dla pieszych - dla pieszych! [FELIETON]
Dobra zmiana i tu zajrzała – będą większe kary dla kierowców, bo przejścia dla pieszych – są dla pieszych!
pixabay.com
O tym, że w Białymstoku jeżdżą jak wariaci i nie widzą pieszych na przejściach, to już nawet w Fakcie pisali. Ale to się zmieni – dobra zmiana i tu zajrzała. Wkrótce zmienią się przepisy. I będą chronić pieszego na przejściu. I będą bardziej karać kierowcę, który nie szanuje słabszego uczestnika drogi. I nie będzie już szaleństw Aleją albo Sienkiewicza. Podchodząc do przejścia albo sygnalizując zamiar przejścia na drugą stronę, pieszy już będzie chroniony.
Jest wiele miejsc w Białymstoku, w których trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby przejść na drugą stronę ulicy. I trzeba mieć sporo szczęścia, żeby przejść w jednym kawałku. Dobrze o tym wie chociażby ten, kto rano próbował przeskoczyć przez którekolwiek z przejść na Wyszyńskiego, i ten, kto po remoncie przechodził na którąkolwiek stronę Legionowej na wysokości Bema.
Przejście dla pieszych wreszcie będzie dla pieszych. Nowe przepisy każą kierowcom bardziej uważać – bo jak nie, to kara będzie ogromna, a srogość Pana Policjanta – niepodważalna. Może wreszcie będzie trochę bezpieczniej, może nauczymy się jeździć, widząc bliźniego? Może trochę mniej wypadków? Przydałoby się, oj – przydało...
Z drugiej strony:
Czy te zmiany to aby od dobrej strony? Z tymi wariatami co mkną po Lipowej czy Antoniukowskiej – to tak na serio? Czy rzeczywiście Białystok to dobry przykład braku poszanowania dla pieszych? A może jest zupełnie odwrotnie? Może to osoby poruszające się pieszo stanowią zagrożenie – a nie samochody?
Amerkańscy naukowcy dowiedli, że 99 % pieszych tak bardzo nudzi się w trakcie drogi, że korzysta z telefonu komórkowego idąc do pracy, szkoły, przedszkola, czy na jogę. Cud, że idą właściwą drogą i trafiają do miejsca przeznaczenia! Z nosem w smartfonie wychodzą z klatki, idą parkiem, przechodzą przez pasy. Większość nie potrafi odtworzyć drogi, jaką przebyli. W tylko sobie znany sposób, zatrzymują się na czerwonym i przed nadjeżdżającym samochodem...
Obarczanie kierowców winą za wszystkie potrącenia pieszych na świecie i zaostrzanie kar to chyba jednak lekka przesada. W świecie głów pochylonych nad ekranem komórki wcale nie trudno o wypadek. Przejścia dla pieszych to dla pieszych – to pewne. Ale przyda się na pewno też więcej uwagi po stronie narodu napędzanego stopami. Tym bardziej, że, oprócz złowrogich samochodów, czyhających by potrącić, już zaczyna się śnieg i lód na chodnikach – przetrwają tylko najsilniejsi!
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl