Aktualności

Wróć

Dwie twarze: Nowa gra miejska: znajdź swoją rejestrację [FELIETON]

2017-06-26 08:13:50
Jak bumerang powraca temat powodzi po każdym półgodzinnym solidnym deszczu. Jedni się z tego śmieją, inni są wściekli. A deszcz? Nasze nastroje ma...
pixabay.com
W mieście kojarzonym dotąd, i słusznie, z otwartością i gościnnością, pełnym atrakcji, festynów, koncertów i zabaw, pojawiła się ostatnio nowa gra: znajdź swoją tablicę. Dziesiątki tablic rejestracyjnych pływa od czasu do czasu w różnych miejscach Białegostoku, szukając swoich właścicieli. Tymczasem kierowcy, zorientowawszy się najczęściej pod domem lub w garażu, że w czasie ulewy rejestracja im znikła, wyruszają wpław przez miasto – lub odpalają portale społecznościowe, które na ten czas zamieniają się w biuro tablic znalezionych.

Cały cywilizowany świat opanowały aktualnie tzw. spinnery – banalna zabawka o prostej budowie i niesłużąca właściwie do niczego konkretnego. Ale nie u nas. Białystok gra w grę. Im częściej pada, tym więcej tablic w obiegu – i więcej uczestników zatroskanych o swoje numery. Szczęśliwi, którzy znaleźli je, zanim zostały wyłowione przez łowców tablic – znakomitych pływaków, kolekcjonerów–amatorów. Jak niegdyś puszki czy kapsle, tak dziś tablice rejestracyjne zasilają wystawy nad łóżkiem takiego łowcy. Doszło już do tego, że wymieniają się – bo numery powoli zaczynają się powtarzać...

Internety trzeszczą od komentarzy. Prognoza pogody jeszcze nigdy nie miała tylu wyświetleń, a kajaki w okolicy są wynajęte do listopada, z bogatą listą rezerwową. Od przyszłego sezonu prawdopodobnie wejdą autobusy piętrowe, a WORD wprowadza egzaminy na kartę żeglarską. Zielone Płuca Polski zamieniają się w Wenecję Wschodu. Grunt to nie brać do głowy i na wesoło podchodzić do tego, na co nie mamy wpływu. Można? Można.

Z drugiej strony:

Nie do śmiechu z pewnością wszystkim tym, którym auta nagle odmówiły posługi w zalanym tunelu Nila albo na otwartym morzu al. Piłsudskiego. Wszystkie te zalane silniki, dymiące spod maski, domagają się odpowiedzi na pytanie: ile jeszcze nawałnic trzeba będzie przetrwać, zanim Białystok przestanie tonąć? Ile tysięcy interwencji strażackich, ile odholowanych na szrot samochodów. Ile?

Temat wałkowany ostatnio wielokrotnie i we wszystkich mediach. Dyskusje, interpelacje, narady, zebrania, konferencje, meetingi, eventy, wywiady, opinie, analizy, konfrontacje, zestawienia, sesje. I dalej zalewa, i dalej są szkody. Nie byłoby problemu, gdyby mieszkańcy nie musieli pływać za swoimi tablicami i zostawiać zalane auta na środku drogi. Ale, jak dotąd, ratunku nie widać.

Każdy, kto miał wątpliwą przyjemność uczestniczenia w tej przygodzie, zna ten dreszczyk emocji. Czy dojadę? Którędy? Czy ta kałuża przede mną jest taka jak się wydaje, czy wjeżdżam w mini jezioro? Rozpaczliwe szukanie wyżej położonego pasa zieleni albo ścieżki rowerowej. Wdrapywanie się na przystanek, żeby nie mieć przemoczonych nóg aż do pępka. Wielu ludzi ryzykuje życie i zdrowie każdej ulewy.

Co nam pozostaje? Chyba tylko grać w grę...
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl