Dwie twarze: Nasze dzieci to pierdoły [FELIETON]
Problemy z nauką zakrywają zaświadczeniami od lekarza, podobnie jak niechęć do lekcji wf-u – oto współczesne dzieci.
pixabay.com
Dzieci XXI wieku to wykształcony naród, spędzający beztroskie najmłodsze lata na kształceniu muzycznym, językowym, na treningach judo i szachach. To trzylatki potrafiące z poziomu tabletu sterować inteligentnym domem i odróżniające obraz HD 720p od 4K. To bobaski zarządzające w sieci całymi wirtualnymi cywilizacjami, dla których Xbox One liczy się wyłącznie w wersji Slim.
Dzieci XXI wieku to pierdoły, które mają problem z zawiązaniem buta, czytaniem na głos i nie umieją obrać ziemniaka. Problemy z nauką zakrywają zaświadczeniami od lekarza, podobnie jak niechęć do lekcji wf-u.
To my kaleczymy własne dzieci. Chroniąc przed światem. Chroniąc przed stresem. Sami żyjemy wege i fit, a dzieciakom fundujemy nadwagę, pakując w nie hamburgery i chipsy. Sami uprawiamy jogging, a dzieciaki mają zadyszkę, schodząc po schodach.
Z drugiej strony:
Nasze dzieci są cywilizacyjnie kilka kroków przed nami. Narzekamy, że boją się wejść do lasu, nie chcą siedzieć przy ognisku, z którego strzelają iskry. Że nie bawią się w piaskownicy, że rozmawiają ze sobą przez komórkę. Że nie chcą korzystać ze świata tak jak my. Może dlatego, że dzieci – to nie my.
Fakt, że siedmiolatek potrafi znaleźć w internecie instrukcję wymiany tonera w drukarce, nie świadczy bynajmniej o tym, że jest niedorajdą. Albo to, jak posługuje się translatorem, żeby napisać wypracowanie po hiszpańsku. Albo to, jak szybko jest w stanie rozpracować nową grę strategiczną.
To nasze tęsknoty za survivalem w lesie bez prądu, w błocie i ciemności powodują, że nie widzimy tej bystrości i inteligencji w maluchach. One żyją na pełnych obrotach, latając z chińskiego na balet, a w sobotę, dla relaksu, siadają do laptopa i programują. Potrafisz tyle co twoje dziecko?
I kto tu jest pierdołą?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl