Aktualności

Wróć

Dwie twarze: Narkotyki, czyli bezradność

2018-04-23 09:07:47
Kto nigdy choćby nie pomyślał o spróbowaniu, niech pierwszy rzuci kamień?
pixabay
Narkotyki w szkołach to nic nowego. I Einstein i Jagiełło za czasów gimnazjalnych zetknęli się z tym problemem. Ale dziś, kiedy narkotykiem może być nie tylko biały proszek czy susz o charakterystycznym zapachu – ale też choćby puszka z napojem energetycznym, uderza skala bezradności. Zwłaszcza w szkołach, gdzie młodzież spędza przecież swoje najlepsze chwile w życiu. Dlaczego nauczyciele nie potrafią zapanować nad tym? Dlaczego rezygnują z walki? Bezradność.

Tak, bezradność. W czasach kiedy to rada pedagogiczna tłumaczy się ze złych ocen ucznia, ciężko jest wymagać żeby belfer wychowywał i wymagał. Tym bardziej w sferze jakże dalekiej od matematyki czy geografii, prawda? A skala rośnie – to widać gołym okiem, a potwierdzają badania. Narkotyki w różnych formach są obecne w szkole na co dzień. Nie ma tu tematu tabu, nie ma krępacji, nie ma strachu przed organami ścigania. Dzieciaki przechwalają się, kto wynalazł ciekawszy dopalacz albo jakie miał odczucia po połączeniu alkoholu ze skrętem. Włos się jeży, jeżeli ktoś ma. I ta bezradność – czy tak faktycznie było zawsze?

Z drugiej strony:

Kto nigdy choćby nie pomyślał o spróbowaniu, niech pierwszy rzuci kamień – mogłoby się rzec z przekąsem, gdyby temat nie był tak poważny. Każdy za dziecięcych czasów miał różne głupie pomysły i różne głupie przygody. Ale narkotyki i dopalacze to ruszał w większości margines. Albo ci, którzy chcieli zwrócić na siebie uwagę rodziców. Tak, rodziców. Bo kiedyś uważało się że to rodzice są od wychowania. Jak szkoła wzywała matkę czy ojca to uczeń był na spalonej pozycji – a nie nauczyciel. A dziś, kiedy zachowanie na świadectwie zależy od tego ile nakrętek po butelce przyniesie dziecko, ciężko mówić o dyscyplinowaniu. O dopalaczach raczej nikt nie czytał w statucie szkoły.

A dzieciaki palą i piją. I biorą. Młodzież właściwie. Ale podobno ta granica wieku się ciągle obniża. Szkoła jest bezradna, rodzice udają, że nie ma problemu, policja czasem puści jakąś statystykę, po której ktoś napisze artykuł czy felieton. Tyle.

W 2017 roku wśród uczniów w podlaskich szkołach podstawowych (!) co trzeci zadeklarował że nie ma żadnych problemów z dostępnością narkotyków. W 2016 roku w jednej z podlaskich szkół zatrzymano sekretarkę, która rozprowadzała dopalacze i narkotyki.

Jak żyć?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl