Dwie twarze: Kac gigant – król życia i śmierci [FELIETON]
No, jak tam? Głowy bolą? W ustach sucho, a pająk budzi tupaniem? Kac gigant nie bierze jeńców...
pixabay.com
Po naszych przodkach odziedziczyliśmy wiele. Wzorem naszych ojców, świętujemy długo, hucznie i na bogato. Dowodem na to jest tak głęboko zakorzeniony w narodzie syndrom dnia następnego – zwany brutalnie – kacem. Przychodzi niechciany, zabiera dobre parę godzin i nie ma – jak się wydaje – skutecznego lekarstwa na to draństwo. Niemniej, siły sprzymierzone zjednoczone wokół jednego celu, niezmiennie od lat szukają. Testują, próbują – z lepszymi czy gorszymi skutkami. I chwała im za to.
Przed wojną polscy oficerowie (słynący przecież z tęgich głów) stosowali pewien specyfik. Na kaca wypijali szklanicę śmietany, do której wlewano dwa surowe jaja, kieliszek oliwy i sok z dwóch cytryn. To ohydztwo, zagryzione ziarnem kawy, miało wyleczyć ból głowy i postawić na nogi.
Rumuni są odważniejsi. Na kaca jedzą dziwacznie przyprawione flaczki. Ocet, papryka, kwaśna śmietana i czosnek mają ponoć uśmierzyć dolegliwości związane ze wspomnieniem minionej „aktywnej“ nocy. Jeszcze dziwniejsze jest, że mięso przyrządzane w ten sposób to... duszony wołowy żołądek. No to smacznego...
Żołądek to, jak się okazuje, najbardziej normalna część wołu, którą narody z różnych stron świata podają jako lekarstwo na kaca. W Korei Południowej tradycja picia mocných trunków jest żywa – i pielęgnowana z pokolenia na pokolenie. Najstarsi Koreańczycy mówią, że nie zna życia ten, kto na kaca nie zjadł Haejangguk. Ta zupa życia to bardzo zmyślne połączenie kilku prostých składników: rzodkiewki, kapusty, jajek, a także... zakrzepłej krwi wołowej. Także, tego...
Ostry gulasz jedzą na kaca w Meksyku – ale nie wydaje się to niczym nadzwyczajnym. Natomiast ranking wygrywają chyba Węgrzy, którzy – co jest także polskim sposobem – stosują tak zwany „klin“. Alkohol, dla ścisłości. Myliłby się jednak ten, kto uzna ten sposób za banalny. Do szklaneczki brandy dodają oni... kupę wróbla! Po takim drinku ponoć kac ucieka jak poparzony. Komu szklaneczkę?
Mięso wołowe musi jednakowoż mieć w sobie to coś, bowiem Włosi także raczą się nim w obliczu kryzysu poalkoholowego. Lekarstwem na kaca według Sycylijczyków jest: suszony wołowy penis. Witaminy, proteiny, te sprawy. Ułańska fantazja, to trzeba im przyznać...
Jeżeli jednak wszystkie powyższe sposoby zawiodą, można z pewnością uciec się do absolutnie wyrafinowanego rozwiązania, rodem z Mongolii. Drink na bazie soku pomidorowego, z konserwowanymi owczymi oczami, działa odżywczo i stawia na nogi, jak nikt inny. Pomidory wspaniale oczyszczają, zaś owcze oczy zawierają elektrolity, proteiny i całą masę witamin. Po kacu śladu nie ma na sam widok, zapewne.
Z drugiej strony:
Skoro to tyle męki, bólu, trudności i cierpienia następnego dnia po szampańskiej zabawie – to może po prostu lepiej... nie pić? ...
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl