Aktualności

Wróć

Dwie twarze: Jest praca na kasie [FELIETON]

2015-08-17 00:00:00
Pani w supermarkecie na kasie należy dziś do elity. Jako nieliczna ma prawdziwy etat. Mam rację?
pixabay.com
Podlasie ogarnął znajomy dreszczyk emocji, kiedy nieuchronnie zbliżający się moment otwarcia kolejnej galerii handlowej otarł się o etap zatrudniania personelu. Nowe miejsca pracy stanęły wielkim otworem i z gracją zanęciły socjalem, stabilizacją zawodową i najniższą krajową. Kolejka się jakoś nie ustawiła.

Ostatnio znów znana sieć supermarketów proponuje stanowiska. Może nie super najlepiej płatne, może nie dają możliwości dynamicznego rozwoju osobowości, ale za to dają jakąś tam stabilizację. Na kasie można wszakże z powodzeniem spędzić wiele lat aż do emerytury. Ile zawodów daje dziś taką opcję?

Przyszło mi do głowy, że dziś już ludzie nie śmieją się tak, jak kiedyś z pracy w takich sieciówkach. Tylko młodzi, ogarnięci manią rozwoju osobistego i chwytania życia we własne ręce bronią się czasem przed taką ofertą pracy. Poziom zarobków w Białymstoku na tyle zniżył się do tych biedronkowych, że skrzydła zagranicznej korporacji są często bardziej atrakcyjne niż niepewna robota akwizytora od garnków.

Jestem pewien, że dziewięćdziesiąt procent agentów ubezpieczeniowych i handlowców z branży usług zawiesza nieraz oko nad ogłoszeniem z galerii czy hipermarketu, skąd nienachalnie macha umowa o pracę, pakiet świadczeń socjalnych czy długo nie widziany urlop.

Mam rację?

Z drugiej strony:

Gra się tak, jak przeciwnik pozwala – mówi stare japońskie przysłowie. Nasza Jaga, kopiąca tyłki wszystkim po kolei, niezależnie od miejsca w tabeli, jest doskonałym przykładem na to, że to nieprawda. Dlaczego więc godzimy się na najniższe krajowe?

Może i taka praca w żabce, biedronce, żuczku czy gąsieniczce ma swoje zalety. Może i jest jakaś stabilność i zadowolenie, bo na głowę nie pada i w oczy nie świeci, a i przerwa na siku zgodnie z prawem pracy się należy. Ale czy naprawdę musimy grać tak, jak przeciwnik nam pozwala? Czy jest tak, że godzisz się – albo nie pracujesz?

A gdyby tak wszyscy zespołowo nie zgodzili się na tak niskie płace? Gdyby nagle wszyscy chcieli tysiąc więcej? Zarząd galerii sam usiadłby na kasę?

A może jest tak, że oni tam sobie siedzą i mówią: ty, słyszałeś że w Białymstoku hitem jest najniższa krajowa? Starczy dać im bony na święta. Budujemy tam kolejne sześć sklepów. A my na to: hurra! Kolejne miejsca pracy!!!

Mam rację?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl