Dwie twarze: Czarna seria niekultury? [FELIETON]
Kilka ludowych mądrości na długi weekend...
pixabay.com
Smutną opinię przeczytałem ostatnio w internetach. Podsumowując zeszłoczwartkową tragedię, do której doszło na przystanku autobusowym w centrum miasta, internauci nie zostawili suchej nitki na kulturze białostoczan. Na naszej kulturze. Twojej i mojej. I naprawdę smutne to było – tym bardziej, że osobiście mam zupełnie odwrotne doświadczenia. A tu: tłum patrzył bezczynnie, jak człowiek przewraca się na ziemię. Na TBS-ach kobietę ochlapał jakiś cham, chociaż mógł zwolnić. A w piątek jakiś młodziak potrącił dziewczynę na pasach na Antoniuku. Czarna seria niekultury?
W mieście uznanym za oazę spokoju, azyl dla uciekających przed zgiełkiem i chamstwem właśnie taki zarzut? Że nie jesteśmy gościnni, ani kulturalni, ani pomocni? Wstyd! Jakoś nieswojo mi się zrobiło, kiedy czytałem te posty na Facebooku. Nie dlatego, że ktoś rzucił krytyczną uwagę – w najlepszym nawet mieście może zdarzyć się ktoś, kto odstaje od reszty – nie zatrzyma się przed przejściem, nie przeprowadzi staruszki na drugą stronę, ochlapie ludzi na przystanku czy zamknie drzwi autobusu przed nosem. Życie. Ale tu okazało się, że niezadowolonych jest więcej i więcej...
No nie wiem. Może to jakaś czarna kumulacja – zwykły przypadek i zbieg okoliczności? Tak się dziwacznie złożyło, że kilka zupełnych incydentów zbiegło się w czasie i przez następne 30 lat mamy z głowy? Oby. Bo nie chciałbym wierzyć w to, że ludzie, których mijam każdego dnia, nie pomogą umierającemu człowiekowi albo zostawią sąsiada w potrzebie...
Z drugiej strony:
Ludzie są różni. Nie odpowiadamy za wszystkich. Za tych, co ukradną dezodorant w sklepie, wybiją szybę na dworcu, nie ustąpią miejsca kobiecie w ciąży. A przecież są tacy – nawet w tak idealnym miejscu, jakim jest Białystok. I wcale nie jest ich mało. Może mieszkają naprzeciwko, może sprzedają lizaki pod kościołem, może chodzą do Twojego liceum. Oni mogą być wszędzie. I nie masz wpływu – ani ja – na to, co zrobią albo czego nie zrobią.
Co można zrobić? Złota rada z podręcznika dla akwizytorów: nie oglądaj się na innych. Jak każdy się weźmie za swój kawałek ogródka, to problem zniknie – sprawdzona metoda starożytnych plemion z okolic Zambrowa. Narzekasz, że ktoś nie pomógł staruszce na pasach? Pomóż sam. Zwolnij przed kałużą, to jest szansa, że ktoś zwolni też. Pożycz sąsiadowi szklankę mąki albo dwa kieliszki: dobro powraca. I znów staniemy się sielanką, o której pieśni będą śpiewać.
Dziś Międzynarodowe Święto Klasy Robotniczej. Jutro Dzień Flagi, potem Konstytucji. W sam raz okazja do czynienia dobra. Zróbmy wszyscy sobie samym przysługę i stłamśmy w zarodku insynuacje, że niby podlaski naród znieczulicą i deprecjacją wartości stoi. Niech nie mówią zazdrośnicy, że nie umiemy się zachować albo pomóc czy inne takie. Ja na przykład nikogo nie ochlapię w te dni.
A co Ty zrobisz dla swojego miasta?
Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl