To była tragedia, która wryła się w pamięć wielu osobom. W niedzielę (19.02) na drodze w Dobrzyniewie Dużym leżał zakrwawiony mężczyzna. Przystąpiono do natychmiastowej akcji reanimacyjnej. Niestety Jarosław Rudnicki przegrał kilkudniową walkę o życie.
Natomiast w czwartek (12.10) zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie. Krystian L., którego oskarżono o zabicie byłego wiceprezesa Jagiellonii Białystok, został skazany na dożywocie.
- Nie ulega wątpliwości, że podsądny niestety na ponowną szansę nie zasłużył. Kara dożywotniego pozbawienia wolności była jedyną, jaką można było orzec, mając na uwadze okoliczności zdarzenia, dotychczasowy sposób funkcjonowania sprawcy zbrodni, w tym charakter popełnianych przez niego wcześniej przestępstw – mówił podczas ogłaszania orzeczenia sędzia Sławomir Cilulko.
Ponadto w uzasadnieniu wyroku podkreślił on, że oskarżony działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia. Świadczy o tym zachowanie 37-latka w trakcie i po czasie zdarzenia. Mężczyzna kopał swoją ofiarę – leżącą na asfalcie - nawet po tym, jak doszło u Jarosława Rudnickiego do zatrzymania pracy serca. Co więcej uderzenia były silne i ukierunkowane na głowę. Spowodowało to, że pokrzywdzony miał połamane prawie wszystkie kości twarzoczaszki.
Poza tym sędzia wskazał, że Krystian L. nie mógł pogodzić z tym, że jego konkubina wybrała pieniądze, innego mężczyznę (czyli właśnie Jarosława Rudnickiego).
Przewodniczący składu sędziowskiego stwierdził również, że taka okoliczność jak to, że oskarżony zaatakował byłego wiceprezesa Jagiellonii Białystok, ponieważ chciał się bronić, nie miała miejsca.
Sławomir Cilulko przywołał też zeznania świadków zdarzenia. Relacjonowali oni, że pokrzywdzony nie chciał Krystianowi L. zrobić krzywdy, a szarpania się obu mężczyzn i zamachiwania się z butelką w wykonaniu Rudnickiego nie było. Co więcej, na miejscu znajdowały się dwie osoby, które próbowały odciągnąć atakującego od ofiary. Gdyby nie ich ingerencje, mężczyzna dłużej maltretowałby Rudnickiego.
- Oskarżony skutki swojego zachowania widział. Nie było skruchy, żalu. W jego psychice nie funkcjonuje głęboki żal. W żaden sposób nie przyczynił się on do rozstrzygnięcia sprawy - podkreślał w czwartek sędzia Cilulko.
Warto też wspomnieć, że nie bez znaczenia dla wyroku była przeszłość 37-latka. Był wcześniej karany za m.in. zabójstwo, uszkodzenia ciała i gwałt.
Mecenas, która broniła recydywisty, już zapowiedziała apelację.
Zobacz też:
Ruszył proces ws. zabójstwa Jarosława Rudnickiego