Dekomunizacja nie taka darmowa. Mieszkańcy i spółdzielnie też poniosą koszty
Władze spółdzielni mieszkaniowych, w których zdekomunizowano ulice, nie mają co liczyć na to, że Skarb Państwa zwróci im pieniądze za przemalowanie bloków, na których widnieją stare nazwy.
UM Białystok / Marcin Jakowiak
W ramach ustawy dekomunizacyjnej przyjętej w kwietniu przez sejm w Białymstoku zmieniono nazwy 9 ulic. Ich mieszkańcy nie muszą wyrabiać nowych dokumentów, więc teoretycznie nie ponoszą kosztów. Natomiast koszty powieszenia tabliczek w pasach drogowych z nowymi nazwami pokryje miasto, co będzie kosztować w sumie 14 tys. zł.
Problematyczna stała się jednak kwestia napisów z nazwą ulicy na blokach. Spółdzielnie będą musiały bowiem przemalować ściany frontowe kilku z nich. Pieniądze na te operacje znajdą w funduszach remontowych. Do miasta wpłynęły zapytania, czy jest możliwość zwrotu tych kosztów, ale w magistracie uważają, że nie ma podstaw do tego, żeby to oni partycypowali w kosztach. Ich zdaniem powinno to leżeć w gestii Skarbu Państwa, gdyż nazwy zmieniono w ramach ustawy sejmu.
- Ustawa nie przewiduje żadnej rekompensaty ze strony Skarbu Państwa w związku z ustawowym obowiązkiem zmiany nazwy ulicy – mówi Anna Idźkowska, rzecznik wojewody podlaskiego. - Zmiana nazwy ulic dokonywana jest w drodze uchwały rady gminy i bez względu na fakt, czy dokonywana jest z inicjatywy mieszkańców, radnych lub też z mocy ustawy, uregulowania obowiązujących przepisów w tym zakresie obowiązków wynikających ze zmiany nazwy ulic są jednakowe.
Dodatkowo w terminie 30 dni powinny zostać zmienione także tabliczki znajdujące się na poszczególnych budynkach, zarówno prywatnych, jak i publicznych. W przeciwnym razie właścicielom tych nieruchomości grozi kara grzywny do 250 zł lub kara nagany. Oznacza to więc, że dekomunizacja nie będzie jednak całkowicie darmowa dla mieszkańców.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl