Dawno temu nad Białką. Złośliwi pracownicy białostockiej kolei
W latach 30. białostocka prasa donosiła o skandalicznej historii, w której to funkcjonariusze tutejszego dworca PKP haniebnie obeszli się z młodą, zbłąkaną dziewczyną...
morguefile
W tych dniach, w nocy, komendant posterunku na stacji kolejowej Białystok, przeprowadzając obchód dworca, zauważył młodą panienkę, która wbrew wyglądowi była dość podpita i swoim zachowaniem wywoływała zgorszenie publiczne. Pan komendant, chcąc rozumnie łączyć służbę policji z obowiązkiem opieki społecznej, zatrzymał dziewczynkę do wytrzeźwienia, a następnego dnia począł z nią rozmowę po ojcowsku. To dzięki niej wyszły na jaw sensacyjne szczegóły sprawy. Okazało się, że 17-letnia Maria Jaszczukówna, odprowadzając w Brześciu koleżankę swą na dworzec, wsiadła razem z nią do pociągu, w ostatnich chwilach pożegnania zapomniała o godzinie odjazdu i tym sposobem znalazła się w pociągu idącym na Białystok, bez biletu.
Niecny czyn kolejarzy
Natychmiast zwróciła się do konduktora Franciszka Zawadzkiego z prośbą, aby ten wysadził ją na pierwszej stacji Łuszczyce. Zawadzki sprawę tę przedstawił prowadzącemu pociąg nadkonduktorowi Grabowskiemu, który bardzo uprzejmie zaprosił panią Marię do przedziału II klasy i zamiast spełnić swój obowiązek, a jej prośbę, począł ją bawić rozmową i poczęstunkiem. W rezultacie przypadkowa ofiara własnej nieostrożności została upita do nieprzytomności, co leżało w programie kolejowych satyrów. Z chwilą ,kiedy podróżniczka leżała bez możliwości obrony, Grabowski i Zawadzki dopuścili się na niej kilkakrotnie zniewolenia. W toku późniejszego dochodzenia przyznali się oni do winy i zostali ukarani przez sąd.
Judyta Kokoszkiewicz
24@bialystokonline.pl