Dawno temu nad Białką. Zabawna aferka przedwojennego Białegostoku
Kolejna nietypowa historia opisywana przez białostocką prasę miała miejsce w latach trzydziestych. Tym razem głośny alarm nocny podniosła żona pewnego znanego mieszkańca:
Morguefile
Jedna z tutejszych znanych figur zabawiała się onegdaj do późnych godzin nocnych i w stanie trochę zawianym wróciła do domu. Mając klucz, weszła po cichu do mieszkania, aby nie obudzić miłej żony. Ale w samym przedpokoju natknęła się od razu na stolik z kwiatem, który przewróciła. Obudzona szumem i przestraszona małżonka znanej figury podniosła głośny alarm. Wyleciała na klatkę schodową i zaczęła wrzeszczeć: - Olaboga! Ratujcie!
Gdy zbiegli się ludzie i wtargnęli do mieszkania w przedpokoju zobaczyli pana męża, stojącego w kąciku pod... parasolem.
Ogólne zdziwienie. Małżonka zaś przestraszyła się nie na żarty:
- Może pomieszania zmysłów dostał? Może bzik go nagle chwycił?
Podchodzi więc do stojącego pod parasolem męża i pyta go grzecznie, słodziutko:
- Kochasiu. Co z Tobą się stało? Dlaczego, moje złotko, pod parasolem stoisz?
- Czekam, aż burza przejdzie odpowiada (z czkawką) mąż.
Sprawa się wyjaśniła. Zbiegowisko białostoczan się rozeszło, ludzie poszli spać.
A co tam było dalej z owym jegomościem w jego mieszkaniu prywatnem i co było z tym parasolem nie nasza to rzecz. W sprawy nie mieszamy się...
...Pisali żartobliwie dziennikarze przedwojennego Prożektora.
Judyta Kokoszkiewicz
24@bialystokonline.pl