Dawno temu nad Białką. Tak pozbywano się niechcianych lokatorów
Tę zabawną historię opisały w latach 30. białostockie gazety. Gdy nie było pomysłu, jak wykurzyć niewygodnego lokatora, niektórzy uciekali się do bardziej przebiegłych metod.
pixabay.com
Nie mając legalnego sposobu, aby pozbyć się lokatora Piechowskiego, dobrana spółka gospodarska: Adolf, Emila i Michalina Kudrewiczowie skorzystali z krótkiej nieobecności Piechowskiego i, wyrzuciwszy jego rzeczy na ulicę, zerwali dach z mieszkania i wzięli się energicznie do remontu.
Piechowski, gdy wrócił z pracy, aż zdębiał ze zdziwienia. Dach zerwany, rzeczy na dworze, pościel w błocie, wszystko pomieszane jak groch z kapustą. Gdy zapytał, gdzie będzie spać, niegościnni gospodarze, jak na ironię, zaproponowali mu parasol używany przez przekupki. Obrażony i bezdomny Piechowski wyprowadził się, a swój żal skierował do Sądu Grodzkiego w Białymstoku.
Niedługo potem odbyła się rozprawa sądowa obfitująca w wesołe momenty. Wyrok brzmiał: Adolfa, Emilię i Michalinę Kudrewiczów osadzić w areszcie na dwa tygodnie oraz pobrać od nich koszta sądowe. Wyrok był to łagodny ze względu na dotychczasową niekaralność i sędziwy wiek Michaliny.
Judyta Kokoszkiewicz
24@bialystokonline.pl