Dawno temu nad Białką. Bankructwo i ucieczka kupca białostockiego
Historię białostockiego bankruta dość szczegółowo przed wojną opisywał tygodnik Prożektor, pismo obfitujące w sensacje.
W latach 20. minionego stulecia na ul. Giełdowej (dziś Spółdzielczej) w Białymstoku znajdowało się przedsiębiorstwo ekspedycyjne niejakiego pana G. Ufając swoim klientom, pan G. wydawał często towary przed zapłaceniem przez nich zaliczeń i inkasował te pieniądze dopiero później. Był to zwyczaj praktykowany przed wojną we wszystkich biurach ekspedycyjnych i mający na celu, zwłaszcza w ówczesnym kryzysowym czasie, ułatwienie kupcom prowadzenie interesów.
Jednakże wielu miejscowych odbiorców nie zapłaciło panu G. należytych kwot za otrzymane z jego biura ekspedycyjnego towary, wobec czego pan G. znalazł się w bardzo kłopotliwej sytuacji finansowej, będąc zmuszony pokryć należność nadawcom towarów. Chcąc poprawić swoją sytuację, zorganizował w Białymstoku nowe przedsiębiorstwo w tym samym lokalu – sklep manufaktury. Zakupił on w tym celu na kredyt większe ilości towarów w Łodzi, jak również zaciągnął w naszym mieście szereg pożyczek na to swoje nowe przedsiębiorstwo. Dawano mu pieniądze bardzo chętnie, gdyż uchodził za uczciwego kupca.
Aż pewnego ciepłego czerwcowego dnia 1929 roku kupcy przy ul. Giełdowej zauważyli, że od kilku dni sklep pana G. jest zamknięty. Zaalarmowani tym, zbiegli się wierzyciele i wkrótce przekonano się, że lokal sklepu jest zupełnie czysty. Pan. G. uprzątnął gdzieś po kryjomu wszystkie towary i sam ulotnił się.
Judyta Kokoszkiewicz
24@bialystokonline.pl