Dawka kultury niezależnej z Bielska Podlaskiego
Irek Prokopiuk i przyjaciele pokazali w wypełnionej w piątkowy wieczór po brzegi Famie swoje nowe filmy. Energetyczny koncert dał zespół Melody Raf.
Pierwszy z filmów - Za svobodu - przedstawia wydarzenia kampanii i wyborów prezydenckich na Białorusi w 2006 roku. - Pojechałem pociągiem na tydzień przed wyborami jako korespondent radia TOK FM. Miałem wizę turystyczną, plecak. Nie było problemu z wjazdem - opowiada Prokopiuk, autor filmu.
Już na miejscu, w Mińsku skontaktował się ze znajomymi. Podali mu adresy studentów i innych młodych osób, z którymi mógł porozmawiać. Odwiedził również sztab Aleksandra Milinkiewicza, kandydata opozycji na prezydenta, zorganizowany w jego prywatnym mieszkaniu. Na pytanie: nie boi się pan?, Milinkiewicz pewnym głosem odpowiada: jeżeli podejmujesz się takiej sprawy, musisz przezwyciężyć strach. W podobnym tonie wypowiadają się ludzie z jego otoczenia. - Wszyscy chętnie mówili do kamery. Z Mażejką, rzecznikiem Milinkiewicza, prawie się zaprzyjaźniłem - przyznaje Prokopiuk.
W filmie pokazuje również przedwyborcze wiece niezależnego kandydata, które gromadziły tłumy z zakazanymi biało - czerwono - białymi flagami i namiotowe miasteczko na placu Październikowym, które wyrosło po ogłoszeniu zwycięstwa Łukaszenki w wyborach. Milicja spacyfikowała je po czterech dniach. - Ten film chciałem zrobić wcześniej, ale brakowało mi czasu. Robiłem go w wolnych chwilach. Cieszę się, że w ogóle powstał - mówi reżyser. - Pracujemy nad angielskimi napisami, żeby pokazać go za granicą.
Amerykancki sen utrzymany jest w zupełnie innym klimacie. To zapis wakacyjnej podróży Prokopiuka, Marka Włodzimirowa i Andrzeja Kiryziuka po Ameryce. - Miesiąc podróży, 8,5 tysiąca kilometrów - wspomina Irek. - Czasem było ciężko, takie trzy testosteronowe samce zamknięte w samochodzie. W godzinnym filmie dobry humor ich jednak nie opuszcza. Odwiedzają kolejne atrakcje, m.in. piątą co do wielkości na świecie sekwoję, błotne gejzery i Wielki Kanion. - Gdybyśmy mieli jeszcze raz tam pojechać, to zrobilibyśmy taką samą trasę - podsumowuje Prokopiuk.
andy