Aktualności

Wróć

Czy ratować bezbronne pisklęta?

2017-03-17 15:29:02
Kiedy zobaczymy pisklaka na ziemi, wcale nie powinniśmy - kierowani odruchem serca - od razu zabierać go do domu - przekonują przyrodnicy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
pixabay.com
Gdy widzimy małe, bezbronne pisklę, od razu chcemy je ratować. Przyrodnicy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków zwracają uwagę na to, że zwykle należy je pozostawić.

Rodzice pewnie są w pobliżu

Gdy zobaczymy pisklę na ziemi, należy się upewnić, czy ma ono widoczne rany lub obrażenia. Jeżeli tak, należy skontaktować się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt lub weterynarzem. Jeśli nie jest ranne, może to być tzw. podlot, który samodzielnie opuścił gniazdo. Ma krótkie, podobne do dorosłych osobników pióra i nadal musi być karmiony przez rodziców. Podlot może siedzieć na ziemi lub skakać wokoło, ale ciągle jeszcze nie potrafi dobrze latać.

- Jego rodzice, choć niewidoczni, prawdopodobnie są gdzieś w pobliżu, zbierają pokarm i zapewne mają swoje dziecko cały czas na oku. Zabranie takiego podlota z naturalnego środowiska znacznie obniża jego szansę na przetrwanie. Nie porywajmy podlotów - zaznaczają ekolodzy.

W takim wypadku najlepszym rozwiązaniem jest wycofanie się. Obecność człowieka może powstrzymywać rodziców przed karmieniem pisklęcia. Jeśli jest ono w niebezpiecznym miejscu, np. na ulicy albo może zostać zaatakowany przez kota, możemy przesunąć lub przenieść je kilka metrów dalej, tak aby nadal było słyszane przez swoich rodziców. Dobrze jest też trzymać koty zamknięte w domu, dopóki po podwórku latają młode ptaki.

Gniazdo zastępcze

Pisklaki, w przeciwieństwie do podlotów, są jeszcze nieopierzone, pokryte puchem albo pojedynczymi piórkami lub też nadal mają zamknięte oczy. Czasem rodzice celowo wyrzucają z gniazda chore lub umierające pisklęta, by skoncentrować się na karmieniu pozostałych dzieci. Jeśli jednak znajdziemy zdrowe pisklę, a w pobliżu znajduje się gniazdo - możemy z powrotem umieścić tam młode. Jeśli gniazdo spadło lub też nie da się go zlokalizować, można zbudować gniazdo zastępcze. W tym celu wieszamy na gałęzi niewielki, wiklinowy koszyczek wyłożony suchą trawą, w którym umieszczamy pisklę. Rodzice powinni wrócić i zacząć się nim opiekować.

Jeśli jednak nie pojawią się w ciągu 2 godzin lub też nie mamy możliwości zrobienia gniazda zastępczego, warto skontaktować się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt. Takie ośrodki w woj. podlaskim znajdują się w Mikołajówce, Teremiskach i Taciewie. Pomoc można uzyskać również w Białowieskim Parku Narodowym, Wigierskim Parku Narodowym i Łomżyńskim Parku Krajobrazowym oraz w Nadleśnictwie Krynki. Szczegółowe informacje są dostępne na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w zakładce Ochrona przyrody'.

Inaczej wygląda postępowanie ze znalezionym jerzykiem, jednym z gatunków wędrownych. To ptak, któremu najłatwiej jest wystartować z pewnej wysokości. Jeśli znajdziemy ten gatunek na ziemi, być może nic mu nie dolega, ale po prostu nie umie wzbić się w powietrze. W takim przypadku najlepiej umieścić ptaka na dłoni i pozwolić mu wylecieć przez okno. Pisklęta dymówki również wylatują prosto z gniazda, więc nie powinny być znalezione na ziemi.

Oprzeć się urokowi pierzastych kuleczek

Próba samodzielnej opieki nad ptakiem nie tylko może być niebezpieczna dla jego zdrowia, ale też trzymanie dzikiego ptaka jako zwierzątka domowego jest nielegalne. Nawet jeśli uda się nam odchować go i wypuścić go na wolność, to nie będzie miał on możliwości nauczenia się od rodziców niezbędnych umiejętności pozwalających na przeżycie.

- Wiemy, że to trudne, ale w większości przypadków należy oprzeć się urokowi pierzastych kuleczek - kończą ornitolodzy.

Źródło: PAP Nauka w Polsce
Monika Zysk
monika.zysk@bialystokonline.pl