Czy e-podręczniki wyprą tradycyjne książki do nauki?
W niektórych europejskich krajach cyfryzacja szkół jest już na etapie wdrażania. W innych, tak jak np. w Polsce jest w fazie planowania i testowania.
archiwum
Polskie Biuro Eurydice na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej przeprowadziło w gronie pozostałych europejskich biur Eurydice (Eurydice jest europejską siecią informacji o edukacji) ankietę dotyczącą wykorzystywania nowych technologii w edukacji, mając na uwadze głównie wykorzystanie e-podręczników. W tym kontekście e-podręcznik został zdefiniowany jako zdigitalizowana, najprostsza forma książki dostępna dla ucznia, będąca odpowiednikiem tradycyjnej książki w wersji PDF dostępnej online. Odpowiedzi, które napłynęły do Biura z 20 krajów obrazują stan rynku e-podręczników w Europie.
Rewolucja w europejskiej edukacji
Wprowadzenie e-podręczników Francuski Departament ds. Edukacji testuje już od 2009 roku. Na razie wdrażanie programu typu Cyfrowa szkoła jest w fazie pilotażu. W ubiegłym roku szkolnym eksperyment dotyczył około 20 000 tysięcy uczniów na etapie gimnazjalnym, jak również ich nauczycieli. Na kształt nowych rozwiązań, oprócz Departamentu, mają wpływ ściśle z nim współpracujące wydawnictwa książkowe, producenci narzędzi TIK oraz platformy edukacyjne. Za finansowanie projektu odpowiedzialne są instytucje rządowe oraz samorządy. Przedmioty, do których głównie tworzone są e-podręczniki to język francuski, historia i geografia. E-podręczniki, oprócz treści graficznych, w większości zawierają także pliki audio i video. Nauczyciele mogą modyfikować treść podręcznika uczniów za pomocą panelu, a sami uczniowie mogą z niego korzystać online.
Z kolei w Szwecji to nauczyciel decyduje o korzystaniu z konkretnych materiałów, gdyż nasi północni sąsiedzi nie posiadają centralnego systemu dopuszczającego podręczniki przez ministra edukacji. Od decyzji pedagoga zależy więc, czy uczniowie będą korzystać z tradycyjnych książek, e-podręczników, czy nie będą korzystać podczas lekcji z żadnych książek. Jednak pomysł jednej ze szwedzkich szkół w gminie Sollentuna, gdzie dzieci do 8. roku życia uczą się czytać i pisać na tablecie, przyczynił się do wywołania dyskusji nad e-podręcznikami. Mimo dezaprobaty tamtejszego ministra edukacji oraz internautów, zdeterminowana szkoła przeznaczyła około 6 mln dolarów na rozwój projektu, rezygnując tym samym z corocznego dofinansowania do tradycyjnych podręczników w tej szkole.
Natomiast u zachodnich sąsiadów na stworzeniu cyfrowego podręcznika najbardziej zależy samym wydawcom. 27 niemieckich firm zawiązało koalicję, która pracuje nad e-podręcznikiem. Planowany termin wprowadzenia e-podręcznika do szkół to jesień 2012. Koncepcje takiego podręcznika przedstawili na targach Didacta w Hanowerze.
Cyfrowa szkoła przyszłości
Od kilku lat Europa zmierza nieustannie w kierunku cyfryzacji szkół. Wprowadzenie e-podręcznika w większości państw Starego Kontynentu wydaje się kwestią czasu. Koncepcja cyfrowej książki ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników, i tylko czas pokaże, czy to jest właściwy kierunek współczesnej edukacji.
- Mówiąc o e-podręcznikach nie należy mylić procesu komputeryzacji (wyposażenia w sprzęt o odpowiednich parametrach technicznych i użytkowych) z cyfryzacją procesu nauczania. Trzeba też unikać zachłystywania się techniką i umniejszania roli merytorycznej zawartości e-podręczników. W końcu technologie informacyjno-komunikacyjne nie są sztuką dla sztuki, ale narzędziem służącym nauczaniu. Odnoszę wrażenie, że rola wydawców edukacyjnych została w planach ministerialnych niedoceniona, a drugim skutkiem ubocznym procesu cyfryzacji polskiej szkoły może się okazać obniżenie merytorycznego poziomu materiałów dydaktycznych - uważa Robert Kuc z Wydawnictwa Klett.
Magdalena Gorbacz
magda.g@bialystokonline.pl