Czeskie spojrzenie na fotografię. Wystawy w Centrum im. L. Zamenhofa
Świat pełen koloru i czarno - biała czeska prowincja. Te dwie kontrastujące ze sobą wystawy czeskich fotografów Vladimira Birgusa i Jindřicha Štreita można oglądać w Centrum im. L. Zamenhofa.
Anna Dycha
Vladimir Birgus prezentuje postawę obserwatora i komentatora otaczającego świata. Zatrzymane przez niego chwile dotyczą relacji społecznych, a przekazywane są często z dozą humoru, ironii, czasem z nostalgią. Z kolei Jindřich Štreit to jeden z najważniejszych autorów fotografii społecznej w Republice Czeskiej. Na swoich zdjęciach przedstawia codzienne wiejskie życie. Zapracowani mistrzowie, wykładowcy Instytutu Fotografii Czeskiej w Opawie, wreszcie odwiedzili też Białystok. Przedsięwzięcie udało się zrealizować dzięki współpracy Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości z Centrum im. L. Zamenhofa.
Podróż po świecie z aparatem
Po wejściu do sali z fotografiami Birgusa atakuje nas kolor. Czerwień ścian w Wiedniu, żółta fasada w Berlinie, złoty piasek w Cannes, zieleń trawy w Miami Beach. Z fotografem podróżujemy po całym świecie. Barcelona, Hong Kong, Moskwa, Kraków, Wilno, Budapeszt, Kirgistan. Obok tych barwnych obrazów są też czarno - białe - z Meksyku, Pragi, Sankt Petersburga.
Podczas wernisażu Vladimir Birgus przyznał, że bardzo ucieszyło go zaproszenie do naszego miasta.
- Białystok ma dla Instytutu ważną rolę - powiedział fotograf. - Pochodzący stąd Grzegorz Dąbrowski był jednym z pierwszych polskich studentów w naszej szkole. Potem pojawili się kolejni - Adam Tuchliński, Andrzej Górski czy Kuba Dąbrowski. W międzyczasie inne części Polski, m.in. Warszawa, Kraków i Wrocław zainteresowały się naszym Instytutem. W tym roku na 300 ubiegających się o przyjęcie 90 było z Polski. Szkoła w Opawie jest doskonałym przykładem, jak fotografowie polscy i czescy mogą współpracować.
Wiejski cykl fotograficzny
Na parterze doświadczamy spotkania z inną fotografią. Emocjonalną, pokazującą życie zwykłych ludzi, chwytającą autentyczne momenty życia.
- To ludzie, których znałem, uczyłem. W każdej chwili mogłem do nich przyjść i zrobić im zdjęcia - snuł barwną opowieść dziarski 65-latek (z okazji poniedziałkowych urodzin Jindřicha Štreita podczas wernisażu obdarowano tortem i papryczką chili w doniczce).
Wieś była zawsze głównym tematem jego zdjęć. Tam się urodził, tam spędził młodość i tam w dalszym ciągu mieszka. Po studiach wrócił na wieś, gdzie pracował jako nauczyciel. I fotografował ludzi w codziennych sytuacjach. W pracy, w domu, w ważnych dla nich momentach życia. Prezentowane na wystawie zdjęcia pochodzą głównie sprzed przełomu 1989 roku. Štreit uchwycił na nich, jak płynie życie w państwowym gospodarstwie rolnym (pracował w nim po tym, jak został skazany za nieprzychylne socjalistycznej władzy fotografie), w domu przed telewizorem czy podczas biesiadowania suto zakrapianego alkoholem. Fotograf chętnie też pokazuje atrybuty socjalizmu w wiejskiej scenerii, dziecięce zabawy, partyjne zebrania, szkolenia obrony cywilnej, damsko - męskie relacje, rodzinne uroczystości - wesela, urodziny czy pogrzeby, macierzyństwo, miłość starszych ludzi czy związek człowieka ze zwierzętami.
Na jego zdjęciach wykonanych po 1989 roku wyczuwa się już atmosferę swobody i wolności wyboru. Tutaj czołgi są już tylko tłem do zabaw młodzieży. W tym okresie Štreit obfotografował nie tylko czeską prowincję, ale i wiejskie życie m.in. w Niemczech, Austrii, Rosji, Słowacji, Polsce czy Japonii.
Wystawy można oglądać do 2 października codziennie, z wyjątkiem poniedziałków, w godz. 10-17.30. W niedzielę wstęp jest wolny.
andy