Czerwona kartka i 4 gole. Emocjonujący mecz w Szczecinie na remis
Piłkarze Jagiellonii przez większą część niedzielnego (5.07) spotkania grali w przewadze jednego zawodnika, a mimo to nie zgarnęli oni w Szczecinie kompletu punktów. Mało tego, remis białostoczanom udało się wywalczyć dopiero w samej końcówce meczu.
Grzegorz Chuczun
Węglarz znowu z błędem
Jagiellonia Białystok udała się do Szczecina z zamiarem pokonania Pogoni, co pozwoliłoby jej pozostać w grze o europejskie puchary. Niestety początek wyjazdowego starcia należał do gospodarzy, którzy już po kilkudziesięciu sekundach gry mieli na koncie niecelny strzał z dystansu, dwa rzuty rożne oraz… gola, którego zdobył Kamil Drygas. Pomocnik Portowców zapakował piłkę do siatki Dumy Podlasia wślizgiem, wykorzystując dośrodkowanie z narożnika boiska. Żółto-Czerwoni odpowiedzieli w 7. minucie, wyprowadzając szybką kontrę, ale wyniku rywalizacji nie udało się zmienić, bo Jesus Imaz oddał strzał z okolic 20. metra, po którym futbolówka nie powędrowała w światło bramki.
Zdecydowanie bliżej zdobycia kolejnego gola byli za to podopieczni Kosty Runjaicia. Konkretnie Adam Frączczak, bo po uderzeniu tego zawodnika z rzutu wolnego piłka minęła prawy słupek Dumy Podlasia o centymetry. Po chwili niecelnie główkował jeszcze Kamil Drygas.
Gdy upłynął kwadrans zmagań, z kolejną kontrą znów ruszyli Jagiellończycy. Po nieco przypadkowym rozegraniu futbolówki w niezłej sytuacji strzeleckiej znalazł się Bartosz Bida, lecz młodzieżowiec białostoczan, będąc na 10. metrze, minimalnie chybił.
Następne ważne wydarzenie miało miejsce w 17. minucie. Wtedy to bowiem na środku boiska faul na żółtą kartkę popełnił Hubert Matynia, a ponieważ była to jego druga tego typu kara w tym meczu, zawodnik Portowców musiał opuścić murawę i Jaga od tego momentu grała z przewagą jednego piłkarza.
Czy Żółto-Czerwoni z tego względu od razu rzucili się na rywala? Rzucili to może za dużo powiedziane, ale na pewno gra zdecydowanie częściej toczyła się pod bramką gospodarzy. Niestety strzały z dystansu Wójcickiego i Puljicia okazały się niecelne, zaś uderzenie Prikryla w krótki róg wybronił Stipicia, w efekcie czego po 30 minutach pojedynku na tablicy wyników wciąż utrzymywał się rezultat 1:0.
Nieco później powinno być już 1:1, ale wprowadzony za kontuzjowanego Tiru Szymonowicz z samego środka pola karnego nie przymierzył zbyt solidnie i trafił wprost w golkipera przeciwników. Jakby tego było mało, po chwili błąd popełnił Damian Węglarz, który musnął we własnej szesnastce Frączczaka, ten upadł i Szymon Marciniak podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił sam poszkodowany. Czy rzut karny był słuszny? Na pewno zdania będą podzielone, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że Węglarz ponownie pokazał, iż PKO Ekstraklasa to dla niego zdecydowanie zbyt wysokie progi.
Udany pościg dał remis
Po zmianie stron Jagiellonia przycisnęła, lecz długo nic z tego nie wynikało, bo Żółto-Czerwonym gra kleiła się jedynie do 20. metra. Gdy trzeba było posłać podanie w pole karne lub wykonać próbę strzelecką z dystansu, to zawsze czegoś brakowało. Najczęściej dokładności. Podlasianie nie potrafili zdobyć gola po przemyślanej akcji, nie potrafili też przy pomocy stałych fragmentów. A tych nie brakowało. Już w 65. minucie - w statystykach, po stronie Jagi - było aż 10 rzutów różnych.
Z czasem zapał białostoczan opadł, przez co na ataki częściej decydowali się też grający w osłabieniu gospodarze. Wielkiego zagrożenia z tego wprawdzie nie było, ale kradli oni w ten sposób cenny czas.
Jagiellonia w drugiej połowie blisko strzelenia gola była w 77. minucie, gdy płaskie uderzenie z obrębu szesnastki oddał Bartosz Bida. Piłka w tej sytuacji odbiła się od jednego z rywali i minęła lewy słupek o kilkanaście centymetrów, co przyniosło Dumie Podlasia tylko korner.
W końcu podopiecznym Iwajło Petewa udało się jednak trafić do siatki, bo do długiego i prostopadłego podania od Ivana Runje doszedł Tomas Prikryl, który następnie minął golkipera rywali, po czym kopnął piłkę tak, że ta odbiła się od poprzeczki i znalazła drogę do bramki Pogoni.
Wydawało się, że trafienie to będzie miało charakter jedynie honorowy, ale tak się nie stało, gdyż w doliczonym czasie zmagań sędzia Szymon Marciniak podyktował na korzyść Jagi rzut karny. Z wapna bezbłędnie uderzył Jakov Puljić, dlatego spotkanie w Szczecinie zakończyło się remisem 2:2. Trzeba jednak przyznać, że Duma Podlasia mogła zgarnąć nawet całą pulę punktów, ale strzał Puljicia z ostatnich sekund okazał się minimalnie niecelny.
Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 2:2 (2:0)
Bramki: Kamil Drygas 3, Adam Frączczak 35k - Tomas Prikryl 82, Jakov Puljić 90+3k
Pogoń Szczecin: Dante Stipica - David Stec, Benedikt Zech, Konstantinos Triantafyllopoulos, Hubert Matynia - Damian Dąbrowski, Kamil Drygas (73' Tomas Podstawski) - Santeri Hostikka (23' Ricardo Nunes), Damian Dąbrowski, Maciej Żurawski (46' Jakub Bartkowski), Sebastian Kowalczyk - Adam Frączczak
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Andrej Kadlec (57' Bartłomiej Wdowik), Ivan Runje, Bogdan Tiru (21' Dawid Szymonowicz), Jakub Wójcicki - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Tomas Prikryl, Jesus Imaz (62' Juan Camara), Bartosz Bida - Jakov Puljić
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl