Aktualności

Wróć

Chciał 2 mln zł od Archidiecezji Białostockiej i białostockiego lekarza. Groził, że porwie

2022-04-04 16:30:21
W poniedziałek (4.04) zapadł wyrok w spawie młodego mieszkańca naszego regionu, który wpadł na dość nietypowy i z pewnością nielegalny sposób zarobienia pieniędzy. Szantażował Archidiecezję Białostocką i lekarza.
J. Fiedoruk
Groził, że porwie dziecko

Do zdarzenia doszło na początku lipca 2020 r. Wówczas nieznajomy napisał do białostockiego lekarza SMS-a o następującej treści Jeśli w ciągu 48 godzin nie przygotujesz dwóch mln zł, twoje dziecko zostanie porwane”. Oprócz tego wysłał mu jeszcze jedną wiadomość. Lekarz bojąc się o bezpieczeństwo swojej córki zgłosił sprawę na policję. SMS został jednak wysłany z telefonu na kartę SIM, która była zarejestrowana na nieprawdziwe dane. Na szczęście po trzech tygodniach funkcjonariuszom CBŚP udało się zatrzymać autora wiadomości. Okazał się nim 26-letni Piotr K., mieszkaniec województwa podlaskiego.

To jednak nie jedyny zarzut, jaki usłyszał oskarżony. Oprócz tego doprowadził do przywłaszczenia pieniędzy oraz towaru na szkodę dwóch kwiaciarni, wyrządzając tym samym szkodę na około 12 tys. zł. Miało to miejsce jeszcze w czasie, gdy pracował jako przedstawiciel handlowy w hurtowni kwiatów. W tej kwestii przyznał się jednak i oddał pieniądze pracodawcom. Został zwolniony, jednak mimo całego zajścia, ci mieli o nim dość dobre zdanie.

- Co do tego czynu, to tu większych wątpliwości nie było. Oskarżony jeszcze przed procesem szkodę naprawił, wynika to z materiału zgromadzonego w spawie. Uczynił to na prośbę swojej narzeczonej – mówiła sędzia podczas ogłoszenia wyroku. - Oskarżony przeprosił pokrzywdzonych, oni przeprosiny przyjęli. Zasadniczo wszyscy twierdzili, że nigdy takiego zachowania się po nim nie spodziewali, ponieważ wydawał im się pracownikiem sumiennym, miłym i grzecznym.

Wysłał też e-mail do Archidiecezji Białostockiej

26-latek po utracie pracy szukał możliwości innego zarobku. Mężczyzna jeszcze przed SMS-em wysłanym do białostockiego medyka, próbował dostać pieniądze od Archidiecezji Białostockiej. To właśnie w tym celu zakupił telefon z kartą SIM zarejestrowaną na fikcyjne dane. Napisał z niego maila do arcybiskupa. W wiadomości podawał się za łowcę pedofili. Informował w niej, że sam także był ofiarą molestowania przez księdza. Napisał też, że ma dowody, które mogą obciążyć 4 duchownych i przekaże je mediom, chyba że dostanie 2 mln zł za milczenie. Na mailu się jednak skończyło, bowiem nie pojawił się na spotkaniu zaproponowanym przez Archidiecezję Białostocką, by wyjaśnić całą sprawę.

Gdy ten sposób zarobienia pieniędzy się nie udał, wówczas u Piotra K. pojawiła się myśl wysłania SMS-a do lekarza, do którego chodziła jego ciężarna narzeczona. Słuchał o czym mu opowiadała po wizytach u medyka – stąd dowiedział się, że ma on córkę.

- Pokrzywdzeni na tyle zostali wystraszeni dwoma SMS-ami od oskarżonego, że zwrócili się o pomoc do policji. Z początku nie było wiadomo, czy jest to zwykły żart czy do takiej próby porwania może dojść. Rodzice dziecka uważali, że jest to jak najbardziej sytuacja poważna. Należy dodać, że kilkudziesięciu policjantów pilnowało mieszkania i okolicy zamieszkania pokrzywdzonego – mówi sędzia.

Oskarżony ponad rok spędzi teraz w więzieniu

Prokuratura domagała się, by za wszystkie czyny 26-latek dostał karę w wysokości 4 lat pozbawienia wolności i 10 tys. zł grzywny. Obrońca oskarżonego chciał kary w zawieszeniu i uniewinnienia od głównego zarzutu dotyczącego planu porwania dziewczynki.

Sąd nie potwierdził kwalifikacji prawnej, która została zaoferowana przez prokuratora. Co do dwóch pierwszych czynów, to uznano, że jest to jeden czyn popełniony w ramach przestępstwa ciągłego i wymierzył łagodną karę, gdyż szkoda została wcześniej naprawiona, a pokrzywdzeni nie mieli pretensji do 26-latka.

- Co do czynu trzeciego, na szkodę Archidiecezji Białostockiej, to sąd uznał, że jest to typowe przestępstwo oszustwa (…). W przypadku czwartego czynu sąd nie uznał, by doszło tutaj do przestępstwa usiłowania porwania dla okupu. W niniejszej sprawie, w ocenie sądu, tutaj nie doszło do realizacji żadnych działań, które wskazywałyby, że do porwania miałoby dojść - argumentuje sędzia. - Sąd kwalifikuje to zachowanie jako usiłowanie wymuszenia do określanego zachowania się. Wymuszonego oczywiście groźbą.

Sąd za wszystkie zarzuty wymierzył mu łączną karę 1 roku 4 miesięcy pozbawienia wolności oraz zapłatę 2361 zł na rzecz pokrzywdzonego lekarza. Wyrok nie jest prawomocny.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl