Sport

Wróć

Cezary Kulesza: Nie pozwolimy, aby ktoś nam coś narzucał [WYWIAD]

2017-01-20 09:25:57
Jesteśmy na tyle dorośli, że nie pozwolimy, aby ktoś nam coś narzucał, bo mamy swoje ramy, swój budżet i mamy również młodych piłkarzy, którzy dobijają się do pierwszego składu – mówi o kontraktowych negocjacjach Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii.
Grzegorz Chuczun
Telefon się urywa? Są zapytania o piłkarzy po świetnej rundzie, na które trzeba odpowiadać: Nie, my nikogo nie sprzedajemy?

Gramy tym składem, którym wywalczyliśmy 1. miejsce i chcemy w tym samym zestawieniu dokończyć rozgrywki. Taka jest decyzja i tego się trzymamy. A co do telefonów, to nie ukrywam – jest bardzo dużo.

Nikt nie odejdzie, ale kto przyjdzie? Jest Novikovas, co dalej? Pospisil czy Sheridan z Omonii to prawdziwe i realne tematy?

Temat transferu tych piłkarzy jest, ale nie wszystko można załatwić dzisiaj. My cały czas rozmawiamy, ale sytuacja jest taka, że kluby chcą za tych piłkarzy gotówkę. Ci zawodnicy nie przedłużą z obecnymi pracodawcami umów, które za pół roku im się kończą, ale każdy klub chce mieć jakieś pieniądze – i to dosyć pokaźne – także się z nami droczą i targują. Kiedy ta sytuacja się wyjaśni? Trudno powiedzieć. W większej mierze zależy to od drużyn, z którymi rozmawiamy.

A z krajowych zawodników jest ktoś blisko transferu do Jagi?

Patrzymy, sprawdzamy, ale interesują nas zawodnicy bardziej kreatywni, którzy mogą zasilić zespół, a nie będą jedynie uzupełnieniem ławki rezerwowych.

Na jaką pozycję Jagiellonia potrzebuje wzmocnień w największym stopniu?

Na dzień dzisiejszy jest to przede wszystkim napastnik i prawy obrońca.

Czyli ilu transferów można się jeszcze spodziewać? Dwóch? Trzech?

Mogą być dwa, może być jeden, a może być wiele. Nie chcę być gołosłownym, więc nie powiem, że dwa, a później na siłę będę kogoś szukać, aby spełnić obietnice. Ile będzie transferów, zależy także od zawodników, których chcemy pozyskać. Jest ich bardzo dużo, ale trzeba wybrać tych, którzy będą – tak jak mówiłem – kreatywnymi piłkarzami i szybko zasilą zespół.

Jak to było z tym Vassiljevem? Kością niezgody okazała się długość nowej umowy czy wysokość pensji?

Długość umowy. Rozmawialiśmy z menedżerami Vassiljeva, bo on sam nie chciał w tej kwestii się kontaktować. W ciągu 4 dni odbyliśmy 3 takie rozmowy. Ostatnim razem powiedzieliśmy, że zgodzimy się na 3-letni kontrakt, ale ostatni rok umowy wejdzie w życie, jeśli w drugim sezonie Vassiljev rozegra 50% spotkań. Wtedy kontrakt automatycznie by się przedłużył. Powiedzieli jednak, że to ich nie interesuje.

To była ostateczna oferta klubu?

Nie jest to nasza ostateczna oferta. My powiedzieliśmy swoje stanowisko, daliśmy do zrozumienia, jak byśmy to widzieli, a menedżerowie Konstantina zakomunikowali, że w takiej konfiguracji umowa ich nie interesuje, więc to była ostatnia rozmowa drugiej strony, nie nasza. Takie zdania zresztą padły, że jest to ich ostatnia rozmowa i więcej nie wracają do tematu. Jeżeli my się nie zgadzamy, to oni odchodzą od stołu i koniec. Jesteśmy na tyle dorośli, że nie pozwolimy, aby ktoś nam coś narzucał, bo mamy swoje ramy, swój budżet i mamy również młodych piłkarzy, którzy dobijają się do pierwszego składu. A wiemy, że Vassiljev latem, gdy skończy mu się umowa, będzie miał 33 lata, także na to też trzeba zwrócić uwagę. Wydaje mi się, że 3-letni kontrakt to bardzo dobra oferta.

Jagiellonia to aktualnie krajowy TOP 3, TOP 6? Gdzie drużynę można umieścić?

Drużyna mieści się na 1. miejscu w tabeli, a jak będzie na koniec, to trudno powiedzieć, bo można sobie planować, można ustalać miejsca, a na koniec wszystko zweryfikuje boisko. Przed meczem nikt nie wygrał, nikt nie przegrał, nikt nie zremisował. Gramy trudne pierwsze spotkanie, bo jest to starcie z wiceliderem, który ma taką samą liczbę punktów jak my. Później przyjeżdża Górnik Łęczna, który też widzę, że się wzmacnia. My najlepszych meczów u siebie w poprzedniej rundzie nie mieliśmy, także nie będzie łatwo.

Sportowo powiedzmy, że Jagiellonia jest na 1. miejscu, bo tak pokazuje tabela, a finansowo?

Trudno mi zaglądać do kieszeni każdego klubu, ale z tego, co widziałem, to Legia ogłosiła budżet w wysokości 250 mln zł. Nie wiem, czy to jest kwota z zapasem, czy rzeczywiście tyle mają, ale tak ogłosili i my do tego nie możemy się równać.

Kibice śnią o mistrzostwie. W klubie na pewno marzenia są podobne. Co jednak, jeśli zespół zakończy rozgrywki np. na miejscu 3.? To też będzie dobry wynik? Jaka jest dolna granica miejsca, które – po tak udanej rundzie – będzie można uznać za sukces?

Każde miejsce, które jest nagradzane medalem i grą w europejskich pucharach, będzie jakimś tam sukcesem, ale zawsze gra się o najwyższe cele. Na pewno drużyna, tak jak i my – działacze, zarząd – chcemy być w tabeli jak najwyżej. Kibice również oczekują 1. pozycji, na której Jagiellonia nigdy jeszcze na koniec sezonu nie była. Historyczny medal dostaliśmy za miejsce 3., więc każda lokata wyżej będzie sukcesem.

Michał Probierz zostanie w Białymstoku? W czerwcu – podobnie jak Vassiljevovi – wygasa mu kontrakt. Trwają już rozmowy w tej sprawie?

Są rozmowy, oczywiście. Rozmawiamy, ale przy jednym spotkaniu tematu się nie zamknie.

Klubowe władze są na tyle cierpliwe, aby Michał Probierz mógł się stać w Białymstoku drugim – zachowując wszelkie proporcje – Alexem Fergusonem?

Nie chcę odpowiadać za Michała. Nie wiem też, co mu siedzi w głowie, bo może ma inne plany czy propozycje. Naprawdę, trudno powiedzieć.

Ale osoby zarządzające klubem są na tyle cierpliwe, aby pozwolić trenerowi pracować przez długie lata nawet w przypadku kryzysu? Wiadomo, że Michał Probierz w Białymstoku czuje się dobrze, bo to właśnie tu osiąga największe sukcesy.

Był już kryzys. Graliśmy wtedy z Podbeskidziem i w ostatniej minucie strzeliliśmy bramkę, która pomogła nam pozostać w Ekstraklasie. Gdybyśmy przegrali ten mecz, to być może podzielilibyśmy losy Podbeskidzia, które po rundzie zasadniczej było wyżej od nas. Przez 24 godziny nawet znajdowało się w grupie mistrzowskiej, a dopiero późniejsze zawirowania sprawiły, że drużyna musiała walczyć o byt. Kryzys więc był. Przeczekaliśmy jednak te najgorsze chwile, daliśmy szanse sobie, Michałowi, drużynie i było warto, co widać po aktualnym miejscu w tabeli.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl