Cejrowski w Pokoju
Na spotkanie ze znanym podróżnikiem przyszły w piątek tłumy. Już po raz drugi w ciągu kliku miesięcy Wojciech Cejrowski odwiedził Białystok.
Ostatnio był u nas w kwietniu. Tym razem przyjechał z nowymi opowieściami. - Wiele osób pyta mnie, jak się zostaje podróżnikiem. Trzeba wyjechać - odpowiadam. Nie ma innej odpowiedzi. Można wyjechać daleko albo blisko, raz albo wiele razy - mówił. Jak zwykle energiczny, gestykulujący, w kolorowej koszuli. - Trzy dni temu wróciłem z Meksyku - przyznał popijając swoją ulubioną Yerba Mate (na stoliku miał termos z wodą, którą co jakiś czas uzupełniał naczynie z herbatą).
Jak się okazało duża część wypełnionej po brzegi sali uczestniczyła w poprzednim spotkaniu. Dla tych, których nie było Cejrowski zrobił mały skrót. O tacie hippisie i mamie programiście komputerowym. Potem wrócił do swoich czasów studenckich, gdy pracował jako tłumacz studentów zagranicznych. Jego błyskotliwy humor i komediowy talent porwały publikę, która reagowała salwami śmiechu.
Głównym tematem drugiej części spotkania okraszonej slajdami była Amazonia.
- Jeżeli chcą państwo dotrzeć do dzikich plemion Indian, musicie się przygotować na zupę z małpy. Na inne zwierzęta się nie poluje, a małpa jest ciekawska i łatwo ją upolować - mówił Cejrowski. - Trzeba też mieć przewodników i pozbyć się zegarka, a wraz z nim niecierpliwości - dodał. - Musicie również opanować hamak. Ale to nie wszystko. Trzeba zmienić swoją osobowość, bo Indianie są inni. Opowiedział też o codziennym życiu jednego z plemion, do którego dotarł i pokazał zdjęcia z wyprawy.
Na koniec widzowie mieli szansę zadać pytania. - Kiedy kolejna książka? - rzucił ktoś z sali. - Moje dwie poprzednie książki rozeszły się w ilości 150 tys. egzemplarzy każda. Ich sprzedaż z miesiąca na miesiąc rośnie. Widocznie ciągle jest na nie zapotrzebowanie. Żeby napisać kolejną, musiałbym zrobić przerwę w kręceniu programu telewizyjnego Boso przez świat. Docelowo chciałbym się jednak utrzymywać z pisania książek - przyznał Cejrowski. Niezmiennie fascynuje go Meksyk. - Polska jest moją matką, ale Meksyk wybranką mego serca - powiedział. - Tam czuję się u siebie. Śnię po hiszpańsku, potrafię nawet kogoś zbesztać w tym języku.
andy