Wniosek do CBA o zbadanie sprawy zastępcy prezydenta Białegostoku Rafała Rudnickiego złożyli 1 lipca radni PiS. Nastąpiło to po tym, jak były już pracownik biura miejskiego konserwatora zabytków Sebastian Wicher publicznie zaczął mówić, że wiceprezydent nakazał mu zmianę zaleceń konserwatorskich dotyczących przebudowy budynku przy ul. Lipowej 41, po których bryła zabytku mogła być modyfikowana w większym zakresie niż zezwalały na to wytyczne sporządzone przez urzędnika. Było to korzystne dla dewelopera zainteresowanego kupnem budynku od Uniwersytetu w Białymstoku.
Jak tłumaczyła wówczas Urszula Boublej z Biura Komunikacji Społecznej magistratu, zarówno zalecenia sporządzone przez Wichra, jak i te, na które ostatecznie wyraził zgodę Rudnicki, mieściły się w zapisach planu zagospodarowania dla tego terenu, z tym, że Wicher zaproponował je maksymalnie restrykcyjne.
Działacze PiS mówili, że takie działanie Rafała Rudnickiego może być przestępstwem. Ich zdanie podzieliło CBA. Wiceprezydent mógł przekroczyć swoje uprawnienia lub działać na szkodę interesu publicznego lub prywatnego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Materiały ze sprawy trafiły do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Jeśli prokuratura rozpocznie postępowanie, jest możliwość, że powierzy jego prowadzenie CBA.
Gdy Sebastian Wicher przekazał jednemu z radnych dokumenty, które w jego opinii potwierdzają fakt, iż dochodziło do nacisków, został zwolniony z pracy w Biurze Miejskiego Konserwatora zabytków, nad którym pieczę sprawował Rudnicki. Zaraz potem prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wraz z wnioskiem o wszczęcie postępowania do Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. Zdaniem prezydenta, przestępstwem było udostępnienie przez urzędnika danych osobowych.
Więcej o sprawie:
Zabytkoznawca mówił o naciskach na urzędników. Są wnioski do prokuratury i CBA